Były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma stanął w obronie Julii Tymoszenko. "Ona nie zleciła zabójstwa Jewhena Szczerbania, a oskarżanie jej o to szkodzi wizerunkowi Ukrainy na świecie" - oświadczył w wywiadzie dla stacji Rossija-24. Zdaniem ukraińskich prokuratorów była premier jest zamieszana w tę sprawę.

Oskarża się ją o popełnienie wszystkich grzechów, w tym i o zabójstwo Szczerbania. Można mówić cokolwiek, jednak do wszczęcia śledztwa wobec Tymoszenko nie ma żadnych podstaw - powiedział Kuczma.

Przypomniał, że nie łączyły go z Tymoszenko zażyłe stosunki, ale zaznaczył, że "jest (mu) jej po prostu żal, po pierwsze jako kobiety, która jest czarująca i piękna". Wydaje mi się, że do sytuacji, w której się znalazła, pchnęło ją pragnienie panowania - dodał.

Zdaniem Kuczmy wydarzenia wokół Tymoszenko negatywnie wpływają na wizerunek Ukrainy na arenie międzynarodowej.

Tymoszenko chce się bronić

Niedawno ukraińska prokuratura oświadczyła, iż Tymoszenko jest podejrzana o zlecenie w latach 90. zabójstwa posła i biznesmena Jewhena Szczerbania. Była premier odpowiedziała, iż udowodni, że nie ma z tym morderstwem nic wspólnego, a jako osobę, której mogło zależeć na śmierci Szczerbania, wskazała m.in. prezydenta Wiktora Janukowycza.

W czasach, gdy prezydentem Ukrainy był Leonid Kuczma (1994-2005), Tymoszenko na ponad miesiąc trafiła do aresztu śledczego w związku z oskarżeniem o przemyt rosyjskiego gazu, wręczenie łapówki byłemu premierowi Pawłowi Łazarence i uchylanie się od spłaty podatków. Wyszła na wolność na mocy decyzji Sądu Najwyższego.

Po opuszczeniu aresztu Tymoszenko mówiła, że największym zagrożeniem dla ukraińskiej państwowości są rządy prezydenta Kuczmy, a ona sama zrobi wszystko, by jak najszybciej pozbawić go stanowiska.

Tymoszenko znajduje się obecnie w więzieniu. W październiku 2011 roku usłyszała wyrok siedmiu lat pozbawienia wolności za nadużycia przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją. UE oceniła, że byłą premier skazano z przyczyn politycznych.

(MRod)