Amerykańskie bombowce B-52 i B-1 są już na stanowiskach - w każdej chwili gotowe do rozpoczęcia ewentualnej akcji odwetowej przeciwko Afganistanowi. Do rozmieszczonych już w rejonie sił cały czas docierają oddziały wsparcia oraz dodatkowy sprzęt.

Trzon sił jest już jednak gotów i czeka na rozkaz prezydenta George'a W. Busha. W rejonie południowozachodniej Azji znajduje się już ponad sto samolotów, plus myśliwce stacjonujące na lotniskowcach USS "Carl Vinson" w Zatoce Perskiej i USS "Enterprise" na Morzu Arabskim. Jest ich łącznie około stu pięćdziesięciu. Rosja nie zamierza jednak wysyłać swych wojsk do Afganistanu, ale będzie wspierać dostawami wojskowymi tamtejszą opozycję - zapowiedział w wystąpieniu telewizyjnym prezydent Władimir Putin. Wszechstronną pomoc w walce z terroryzmem zadeklarował Kazachstan - kraj graniczący z Afganistanem.

Tymczasem afgańscy Talibowie ostrzegli, że zmobilizowali 300 tysięcy zaprawionych w bojach mudżahedinów, którzy są gotowi bronić kraju i umrzeć za islam. Wojna może rozlać się nawet na sąsiedni Pakistan. Mieszka tam dwumilionowa społeczność afgańska - efekt ponad 20-letnich wojen, które spustoszyły kraj. Działają tam też szkoły koraniczne, które kształcą fanatycznych wyznawców islamu. Mieszkańcy sąsiadującego Pakistanu są coraz bardziej podzieleni. Najnowsze sondaże wskazują, że prawie połowa społeczeństwa popiera Talibów, druga połowa jest przeciwko nim. Obie strony tego sporu są również coraz bardziej radykalne. W to, że dojdzie do konfliktu nikt już nie wątpi, ale im dłużej trwa nerwowe oczekiwanie, tym bardziej niespokojne są pakistańskie ulice. Posłuchaj relacji naszego specjalnego wysłannika do Pakistanu Jana Mikruty:

07:10