Białorusini protestują przeciwko budowie centrum rozrywki Bulbasz Hall na terenie mińskiego uroczyska Kuropaty. Twierdzą, że nowe inwestycje w lesie, w którym spoczywają szczątki nawet setek tysięcy ofiar NKWD mają wymazać pamięć o mordach dokonywanych przez sowieckie służby.

Przeciwnicy budowy pokazują swoje niezadowolenie w różny sposób: m.in. organizują się na Facebooku, urządzają pikiety. Jeśli to wszystko nie przyniesie zamierzonych skutków,  Zianon Paźniak, odkrywca masowych grobów i guru białoruskiej opozycji wystąpi na drogę sądową. Podkreśla, że nie chodzi tylko o fakt łamania prawa budowlanego w strefie uroczyska. W bardzo ostrych słowach mówi o ranieniu uczuć ludzi. Nie może powstać burdel koło cmentarza pamięci narodowej, tam są ludzkie szczątki - podkreśla. Zwraca też uwagę na to, że do tej pory nie przebadano podmińskiego lasu. Może się więc  okazać, że budowa będzie powstawać na mogiłach.

Wcześniej protestowano przeciwko budowie autostrady przez uroczysko. Robotnicy przed ponad 10 laty co chwila natykali się ludzkie szczątki.

"Bulbasz" to zniewaga

Według Zianona Paźniaka inwestorem centrum rozrywki są rosyjskie firmy, mające powiązania ze światem przestępczym. Nazwę na ten multipleks wybrano, by obrazić Białorusinów - twierdzi. Jak tłumaczy, "bulbasz", to potoczne, pogardliwe określenie Białorusina. To tak, jakby mówić o Rosjanach: "kacapy".

Paźniak uważa, że inwestycja powstaje przy cichej zgodzie rządowej administracji i KGB. Twierdzi, że Łukaszenka nie zamierza wyjaśniać zbrodni NKWD na Białorusi, natomiast białoruskiemu KGB zależy, by pamięć o przestępstwach jej poprzedniczki została wymazana.

Zdarza się, że niszczą 70 krzyży dziennie

Opozycjoniści i działacze społeczni postawili już około tysiąca krzyży w lesie koło Mińska na zbiorowych mogiłach ofiar NKWD. Paźniak twierdzi, że te krzyże są konsekwentnie niszczone przez ludzi związanych z KGB. Zdarzało się, że po nocy i 70 było połamanych, wyciętych lub wyrwanych z ziemi - opisuje. Ostatnio udało się schwytać kilku wandali niszczących to miejsce pamięci. Zostali oni zatrzymani przez milicję, jednak ostatecznie uniknęli kary. Według naszej wiedzy-  zdradza Paźniak - były to dzieci funkcjonariuszy KGB