Jeden z kandydatów na prezydenta w wyborach na Białorusi Władimir Niekliajew został pobity przez milicję. Wraz z grupą swych zwolenników szedł w stronę Placu Październikowego, gdzie opozycja planowała zorganizować wiec. Lider kampanii "Mów prawdę!" był nieprzytomny. Zabrała go karetka.

Zobacz również:

Z tyłu naszej kolumny pojawiło się mnóstwo ludzi ubranych na czarno. Mogło ich być trzydzieści czy pięćdziesiąt osób. Trudno to dokładnie ocenić - było potężne zamieszanie, rzucali w nas czymś, co wyglądało jak granaty hukowe. To wybuchało z ogniem i było bardzo głośne. Ci ludzie zachowywali się wyjątkowo agresywnie - relacjonowała rzeczniczka Niekliajewa Julia Rymaszewska. Zobacz film, pokazujący moment pobicia opozycjonisty.

Wcześniej Niekliajew oddał nieważny głos, przekreślając na liście do głosowania nazwisko Aleksandra Łukaszenki. Oświadczył, że powinny odbyć się nowe wybory, bez urzędującego prezydenta. Na karcie do głosowania napisał hasło: "Nowe wybory bez Łukaszenki", następnie podpisał, postawił datę i zapowiedział, że zrobione zostaną kopie. To jedyne żądanie, z jakim będziemy dalej iść w walce o nową niepodległą, demokratyczną Białoruś - dodał. Powiedział, że po wyborach powstanie ruch pod tym hasłem, do którego zaproszone będą wszystkie białoruskie partie polityczne i ruchy społeczne.

Zapowiedział, że jego zwolennicy przyjdą wieczorem na stołeczny Plac Październikowy. Pójdziemy na plac po to (...), żeby były nowe wybory - bez Łukaszenki, dlatego że z dyktaturą żadne wybory nie są możliwe - mówił lider kampanii obywatelskiej "Mów Prawdę!"