W Europie odbywają się demonstracje antywojenne. Ponad 10 tysięcy osób manifestuje w Berlinie. Z kolei w Stuttgarcie przeciwko amerykańskim nalotom na Afganistan protestuje 5 tysięcy pacyfistów. Również w Londynie zorganizowany został pokojowy marsz.

Demonstracje w Berlinie przebiegają bardzo spokojnie. Uczestnicy zebrali się w kilku punktach, maszerując ulicami dlatego miasto jest teraz właściwie sparaliżowane. Podobnie jest w stolicy Badenii-Wirtenbergii w Stuttgarcie. W manifestacjach bierze udział ponad 100 organizacji. Są tam przedstawiciele kościołów, pacyfiści, uczniowie berlińskich szkół a nawet związki zawodowe. Wszyscy domagają się wstrzymania nalotów na Afganistan obawiając się, że może to doprowadzić do trzeciej wojny światowej i serii zamachów na całym świecie, które będą aktem zemsty ze strony fundamentalistów. Uczestnicy demonstracji wypisali na swoich transparentach hasła: "Żadnej wojny", "Powstańmy, by walczyć o pokój", "Naloty i bomby nie są rozwiązaniem".

Również w Londynie zorganizowany został pokojowy marsz. "Nie chcemy wojny, chcemy pokoju" - prawie 20 tysięcy gardeł skandowało dziś te słowa w stolicy Wielkiej Brytanii. "Nasze wojsko pomaga Amerykanom w bombardowaniu Afganistanu, my z kolei domagamy się, by konflikt ten został rozwiązany w zupełnie inny sposób". Inicjatorem dzisiejszego marszu była organizacja o nazwie "Kampania na Rzecz Nuklearnego Rozbrojenia". Jej działacze żądają, by ludzi odpowiedzialnych za zamachy w Ameryce ścigać drogą pokojową pod sztandarem ONZ. Z kolei Afgańczykom zdaniem pacyfistów należy się od zachodu pomoc humanitarna a nie pociski. Policja w Londynie miała dziś ręce pełne roboty. Służby porządkowe musiały odpowiednio zabezpieczyć biura amerykańskich firm i restauracje Mc'Donalda. Popularne fast foody są na Wyspach ulubionym celem dla anarchizujących demonstrantów.

20:00