Pod zarzutem zaniedbania zatrzymano dwóch właścicieli wieżowca w stolicy Bangladeszu Dhace, gdzie w czwartkowym pożarze zginęło 26 osób - poinformowała w niedzielę banglijska policja. Poprzedni bilans mówił o siedmiu ofiarach śmiertelnych i 30 rannych.

Wiele osób uwięzionych w płonącym budynku gorączkowo wymachiwało rękami z okien i z dachu, podczas gdy setki zgromadzonych przed budynkiem przechodniów przyglądały się dramatycznej sytuacji i modliły się za znajdujących się wieżowcu ludzi. Strażacy na specjalnych wysięgnikach wybijali szyby w wieżowcu, aby uwolnić gromadzące się w środku toksyczne gazy oraz ratować ludzi.

Kilka osób w budynku postanowiło po linie spuścić się na ziemię; jedna z nich niechcący puściła linę i spadła. Według lokalnych mediów część ofiar śmiertelnych to desperaci, którzy ratowali się skokiem z okna.

Biurowiec, w którym doszło do tragedii, jest położony w Banani, ruchliwej dzielnicy handlowej 20-milionowej dhakijskiej metropolii, gdzie znajdują się liczne budynki biurowe, restauracje i uniwersytety.

Z powodu niedostatecznych zabezpieczeń przeciwpożarowych i nieprzestrzegania przepisów śmiertelne w skutkach pożary nie należą w Bangladeszu do rzadkości. W lutym w rozległym pożarze w starej części Dhaki śmierć poniosło 71 osób.

W 2012 roku ogień strawił budynek fabryki odzieży na przedmieściach miasta; zginęło co najmniej 112 osób uwięzionych za zamkniętymi bramami zakładu. Niecałe pół roku później ponad 1,1 tys. osób zginęło w Dhace, gdy zawalił się inny budynek mieszczący zakłady odzieżowe.