W rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie, Piotra Wilczka odbyło się w piątek wręczenie aktu nominacji na stopień pułkownika weteranowi spod Monte Cassino, ppłk. Romualdowi Lipińskiemu. „Jestem wzruszony” – powiedział naszemu korespondentowi Pawłowi Żuchowskiemu bohater spod Monte Cassino.

Gen. dyw. pilot Cezary Wiśniewski attaché obrony w Waszyngtonie podczas uroczystości zaznaczał, że awans dla każdego żołnierza to szczególne wydarzenie. Podkreślał, że pułkownik Lipiński nigdy nie odmawia współpracy z attachatem. Opowiada o wydarzeniach spod Monte Cassino. Jest wzorem dla wszystkich - podkreślił Wiśniewski.

Ambasador RP w Waszyngtonie Piotr Wilczek podkreślał, że jest szczęśliwy, że może gościć w swojej rezydencji pułkownika Romualda Lipińskiego. W swojej przemowie przypominał, że żołnierze, którzy walczyli pod Monte Cassino mają ogromne zasługi dla kraju. To również dzięki nim dziś Polska jest członkiem NATO - dodał. To oni wytyczyli drogę. 

W piątek oprócz awansu na pułkownika Lipińskiego czekało jeszcze kilka niespodzianek. Była żołnierska grochówka oraz lekki wóz rozpoznawczy.

Pułkownik Romuald Lipiński mimo swojego wieku aktywnie uczestniczy w życiu Polonii. Przed pandemią chętnie odwiedzał szkoły, gdzie uczniom opowiadał o wojennych czasach. To jemu w zeszłym roku na prośbę naszego korespondenta Pawła Żuchowskiego wysyłaliście kartki na 95 urodziny. Jemu z Polonią zorganizowaliśmy urodziny i przejazd samochodów przed domem w geście szacunku.

ZOBACZCIE WSPOMNIENIA ZE ŚWIĘTOWANIA URODZIN BOHATERA: Urodziny-niespodzianka dla bohatera spod Monte Cassino

"Gimnastykuję się, mam dietę jak należy". Weteran o sekrecie swojej świetnej formy

Romuald Lipiński miał 19 lat, gdy brał udział w bitwie o Monte Cassino. Mimo że dziś ma 96 lat, często pojawia się na uroczystościach w ambasadzie RP w Waszyngtonie. Nie odmawia spotkań i rozmów o trudnych wojennych czasach oraz emigracji. Jak podkreślał, na jego dobrą formę wpływa kilka czynników: Gimnastykuję się, odżywiam się, mam dietę jak się należy, trzeba jakoś żyć . Pułkownik mieszka w Annandale w stanie Wirginia. Około 20 minut jazdy samochodem od Waszyngtonu.

Pułkownik Lipiński urodził się w 1925 roku niedaleko Brześcia. W wieku 16 lat wraz z rodziną został zesłany w głąb Związku Radzieckiego. Po inwazji hitlerowskich Niemiec na ZSRR w 1941 r. dołączył do Armii Andresa. Walczył w szeregach pułku, który 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino. Od 1953 roku Lipiński mieszka w USA, gdzie pracował jako inżynier. Mimo emerytury często uczestniczy w wydarzeniach honorujących weteranów.

Krwawa bitwa pod Monte Cassino

18 maja 1944 r., po niezwykle zaciętych walkach 2. Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze Monte Cassino wraz ze znajdującym się na nim klasztorem.

W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych. Pułkownik Romuald Lipińskie zawsze, gdy wspomina wojenne czasu mówi nie tylko o sobie, ale o kolegach, którzy polegli. Prosi, by nie zapominać o tych, którzy oddali swoje życie pod Monte Cassino.

Opracowanie: