To była dramatyczna walka z czasem i górską pogodą. Przez dziesięć dni młodziutka hodowczyni z włoskiego Dosso del Liro szukała wraz z ojcem zaginionych kóz. Ostatecznie dzięki spektakularnej akcji strażaków, wsparciu helikoptera i niezwykłej determinacji udało się odnaleźć stado w śniegu na wysokości 2500 m.n.p.m. i bezpiecznie sprowadzić do domu. Zobacz poniżej film z tej nietypowej akcji ratowniczej.
- Wilki zaatakowały stado kóz w górach we włoskiej gminie Dosso del Liro, rozpraszając je na trudnodostępnych zboczach Carinello.
- 19-letnia hodowczyni i jej ojciec przez 10 dni desperacko szukali zaginionych zwierząt bez większych rezultatów.
- Ratownicy z Como, wsparci helikopterem, przeprowadzili skomplikowaną akcję na wysokości 2500 m, odnajdując 37 kóz.
- Po trudnym zejściu z gór zwierzęta zostały bezpiecznie sprowadzone do bacówki, mimo wyzwań terenu i pogody.
Wszystko zaczęło się od ataku wilków na stado kóz w Dosso del Liro, niewielkiej włoskiej gminie położonej tuż przy granicy ze Szwajcarią.
Mieszkająca samotnie w górach 19-letnia hodowczyni, która zaledwie kilka miesięcy temu zajęła się rzemieślniczą produkcją serów, w środku nocy musiała stawić czoła atakowi watahy. Spanikowanie stado, liczące 40 sztuk, uciekło i rozproszyło się na trudnodostępnych zboczach góry Carinello.
Niektóre zwierzęta ucierpiały w wyniku ataku, inne - przestraszone - rzuciły się do ucieczki w jeszcze wyższe partie gór. Zniknęły w niedostępnych miejscach, gdzie żaden człowiek nie był w stanie ich odnaleźć.
Przez kolejne 10 dni młoda hodowczyni i jej ojciec nieustannie przeszukiwali górskie zbocza, mając coraz mniej nadziei na odnalezienie zwierząt. Gdy wydawało się, że wszystko jest już stracone, ojciec zdecydował się wezwać pomoc.
Straż pożarna została poinformowana o kilku kozach, znajdujących się na wysokości około 2500 metrów. Ze względu na trudne warunki pogodowe, akcję ratunkową trzeba było kilkakrotnie przekładać. Jednak nadzieja nie gasła.
W końcu o świcie ruszyła skomplikowana operacja ratunkowa. Specjalistyczne zespoły speleologiczne z Como, wsparte przez helikopter Drago VF166, zostały przetransportowane na szczyt Carinello. Pierwsze rozpoznanie z powietrza nie napawało optymizmem - pilot dostrzegł zaledwie siedem lub osiem kóz. Sytuacja wydawała się tragiczna.
Jednak po wylądowaniu na wysokości 2500 metrów ratownicy rozpoczęli dokładne przeszukiwanie terenu. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu, na stromych zboczach i wśród skał odnaleźli znacznie więcej zwierząt, niż się spodziewali. W sumie udało się zgromadzić aż 37 kóz, z których tylko dwie nosiły ślady ataku wilków. Wszystkie pozostałe były w dobrym stanie.
Odnalezienie stada to jednak nie był koniec trudności. Przed ratownikami stanęło kolejne wyzwanie - bezpieczne sprowadzenie zwierząt z wysokości 2500 metrów do bacówki położonej 600 metrów nad poziomem morza. To wymagało nie tylko doświadczenia, ale także ogromnej cierpliwości i współpracy całego zespołu.
Strażacy przez wiele godzin prowadzili stado w dół, czuwając nad każdym krokiem przestraszonych zwierząt. Ostatecznie akcja zakończyła się pełnym sukcesem.


