W Stanach Zjednoczonych trwa "gigawtorek", czyli kluczowy dzień dla kandydatów na mieszkańców Białego Domu. W 24 stanach, w tym w największych stanach pod względem liczby ludności – Kalifornii i Nowym Jorku, odbywają się prawybory prezydenckie.

"Gigawtorek" to ogromna operacja logistyczna: różne miejsca i metody głosowania, różne strefy czasowe. Kiedy poznamy wyniki tych prawyborów? Wszystko zależy od olbrzymiej liczby czynników.

[raport:129822]

Na ogłoszenie wyników może mieć wpływ nawet pogoda. Tam, gdzie trzyma zima, mogą być bowiem kłopoty z dostarczeniem wypełnionych kart. Z kolei w Kalifornii rozważano użycie śmigłowców, jednak ostatnim razem mgła uziemiła transport lotniczy; karty pojadą więc ciężarówkami.

Największe ryzyko opóźnień jest jednak w pięciu stanach, które do głosowania używają elektronicznych urządzeń. Prosta awaria komputera czy przerwa w dostawie prądu może tam wywołać spore zamieszanie. To, że jakieś problemy będą, jest więc niemal pewne.

Zainteresowanie prawyborami jest bardzo duże. Przed lokalami wyborczymi ustawiają się spore kolejki. Tylko w samej Kalifornii do głosowania zarejestrowało się o 700 tysięcy więcej mieszkańców, niż w poprzednich prawyborach.

Prawybory to temat gorący. W poniedziałek do jednego tylko hrabstwa w Teksasie zadzwoniło ponad tysiąc mieszkańców z pytaniem, gdzie mają głosować w „gigawtorek”. Niestety prawybory w tym stanie odbędą się dopiero za miesiąc.

"Gigawtorek" może zadecydować o wyniku wyścigu do nominacji. Wśród Republikanów pewnym zwycięzcą wydaje się John McCain, natomiast Demokraci wciąż nie mogą się zdecydować - Hillary Clinton czy Barack Obama.

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 4 listopada.