W minionym roku w amerykańskiej armii doszło do 349 samobójstw. To rekordowa liczba, przewyższająca bilans strat na polu walki w Afganistanie. Zdaniem części ekspertów, tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć w tym roku. Minister obrony USA Leon Panetta mówi już wprost o epidemii.

Agencja Associated Press pisze, że problem samobójstw w amerykańskiej armii jest odzwierciedleniem poważnego obciążenia psychicznego żołnierzy, od ponad 10 lat zaangażowanych w działania w Iraku i Afganistanie. Dane za 2012 rok są najwyższe, odkąd Pentagon od 2001 roku zaczął szczegółowo rejestrować ilość samobójstw wśród wojskowych.

Najbardziej - o 50 procent - wzrosła liczba samobójstw wśród żołnierzy piechoty morskiej. Wzeszłym roku zabiło się 48 marines, niewiele mniej niż w najgorszym dla nich 2009 roku, kiedy na własne życie targnęło się 52. W siłach powietrznych w zeszłym roku życie odebrało sobie 59 żołnierzy, a w marynarce - 60, odpowiednio o 16 i 15 proc. więcej niż w roku poprzednim.

David Rudd, dziekan kolegium nauk społecznych i behawioralnych na uniwersytecie stanu Utah mówi, że samobójstwa coraz częściej popełniają zasadniczo dwa typy żołnierzy: weterani wojen w Iraku i Afganistanie cierpiący na depresję, stres post-traumatyczny i nadużywający substancji oszałamiających, lub ci, którzy nie pojechali na wojnę, ale mają skomplikowane relacje osobiste, problemy finansowe lub prawne. Ekspert ocenia, że trend ten będzie się nasilać.