FBI aresztowało gubernatora stanu Illinois, który podejrzewany jest o próbę handlowania stanowiskami, w tym zwolnionym przez prezydenta-elekta fotelem w amerykańskim senacie. Lista zarzutów jest jednak dłuższa, bo gubernator chciał też załatwić intratne posady dla siebie i swojej żony.

Gubernator miał przez wiele lat wykorzystywać stanowisko do załatwiania prywatnych spraw, ale przynajmniej od lat trzech jego rozmowom przysłuchiwało się FBI. Z tych podsłuchów wiadomo, że gdzie tylko mógł, szukał okazji do łatwego zarobku lub obsadzania stanowisk. Oczywiście, z tych wszystkich sytuacji bulwersuje próba przehandlowania zwolnionego przez Obamę miejsca w Senacie.

Gubernator podobno najpierw rozważał nominowanie samego siebie, uważał, że to świetna okazja dla jego kariery, a potem w dosadnych słowach powiedział, że fotel senatora jest zbyt cenny, żeby kogoś nominować za darmo, więc chciał czegoś w zamian. Illinois aż huczy od plotek, sprawy nie chce komentować sam Barack Obama, ani ludzie z jego otoczenia, ale media już mówią o jednej z największych afer korupcyjnych ostatnich lat.