Kobieta w amerykańskim Birmingham wyszła do klubu i zostawiła piątkę swoich dzieci pod opieką dzieci jej koleżanki. Kiedy roczna córka kobiety nie przestawała płakać, jej 8-letni "opiekun" zdenerwował się i śmiertelnie ją pobił.

Kobieta w amerykańskim Birmingham wyszła do klubu i zostawiła piątkę swoich dzieci pod opieką dzieci jej koleżanki. Kiedy roczna córka kobiety nie przestawała płakać, jej 8-letni "opiekun" zdenerwował się i śmiertelnie ją pobił.
Zdj. ilustracyjne /Monika Kamińska /Archiwum RMF FM

26-letnia matka piątki dzieci wyszła wraz z współlokatorką do klubu nocnego. W tym czasie jej roczną córką miały zajmować się jej własne dzieci oraz dzieci współlokatorki. Najstarszy "opiekun" miał 8 lat.

Kiedy mała dziewczynka zaczęła płakać, dzieci próbowały ją uspokoić. Gdy to się nie udawało, 8-latek zaczął ją bić. Później odłożył dziewczynkę do kołyski.

Matka dziewczynki wróciła do domu około 2 w nocy, jednak do dziewczynki zajrzała dopiero około 10 rano. Prawdopodobnie gdyby sprawdziła, co dzieje się u córki w chwili powrotu, dziecko mogłoby przeżyć.

26-latce zostały przedstawione zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci. Pozostała czwórka jej dzieci została oddana pod tymczasową opiekę zastępczą. 8-latek usłyszał zarzut morderstwa.

(az)