Kryzys - to pierwsze słowo, jakie przychodzi do głowy, kiedy myśli się o 100 dniach prezydentury Baracka Obamy - pisze "New York Times". Jednak zdaniem gazety Obama nie pozwolił, aby największa od czterech pokoleń recesja ograbiła go z ambicji. Dziennik chwali Obamę za próbę odbudowania reputacji USA. Prezydent postanowił zamknąć Guantanamo, zaoferował rozmowy Syrii i podał rękę Hugo Chavezowi.

Jednak Obama ma jeszcze przed sobą długą drogę. Umacnianie się talibów w Afganistanie i Pakistanie pokazuje, dlaczego Biały Dom musi zaplanować sprawne wyjście z Iraku, tak by skupić się na prawdziwym froncie wojny z terrorem. Tymczasem również w Iraku pozostaje jeszcze wiele do zrobienia.

Gazeta nie wierzy również, aby plan pomocy dla banków był wystarczająco agresywny, by uratować tych, którzy są na krawędzi niewypłacalności i ochronić pieniądze podatników. Czasy są ciężkie, ale wydaje się, że Obamie udało się podnieść ducha w podzielonym i przestraszonym narodzie - pisze dziennik.

Niektórzy prezydenci rozpoczynają swoje rządy powoli. Obama zaczął rządzić jeszcze zanim został zaprzysiężony - uważa z kolei "Washington Post". Odpowiedział wtedy na pogłębiającą się recesję obiecując fundusz pomocowy wart 800 mld dolarów. Waszyngtoński dziennik zauważa, że Obama ustanowił tak wiele inicjatyw - wewnętrznych i zewnętrznych - że jego doradcy obawiają się, iż zaczną one nachodzić na siebie jeszcze zanim zostaną uchwalone i zaczną funkcjonować.

W ciągu 100 dni Demokraci wyciszyli osiem lat krytyki dotyczącej Imperialnej Prezydentury - pisze "Wall Street Journal". Gazeta zaznacza, że pomimo iż nie zgadza się z programem prezydenta Obamy jego polityka ma swoje dobre strony. Zmartwieni wyborcy chcą zmiany po gorzkich latach prezydentury George'a W.Busha, a chłodna pewność siebie Obamy podnosi nastroje społeczne.

"WSJ" ma wątpliwości związane z wiarą Obamy w możliwość prowadzenia dyplomacji z wrogami. W 2002 roku za czasów prezydenta Busha Korea Płn. złamała swoje zobowiązania nuklearne i wyrzuciła inspektorów ONZ. Teraz robi to samo pomimo otwartej postawy Obamy. Dziennik ma nadzieję, że wyciągnie on z tego wnioski zanim Iran zbuduje broń nuklearną. W polityce wewnętrznej Obama mówi pragmatycznym językiem, jednak jego program ujawnia lewicowe poglądy. Gazeta podkreśla, że kryzys ekonomiczny daje mu wyjątkową okazję na wprowadzenie przełomowych reform.

Dziennik zauważa też, że program gospodarczy Obamy będzie sprawdzianem dla wiary liberałów, że zwiększenie wydatków i łagodna polityka monetarna napędzają dobrobyt. Jeśli tak się nie stanie, Obama będzie musiał stawić czoło stagflacji. Obama jest bardziej popularny niż jego polityka i prędzej czy później dojdzie do konfrontacji między tymi trendami. Na razie znów żyjemy w erze niesprawdzonych liberalnych rządów. Rozliczenie nadejdzie, kiedy Amerykanie odkryją, ile to kosztuje - pisze gazeta.

Świńska grypa zdominowała święto Obamy

Świńska grypa to w tej chwili temat numer jeden. Prezydent po raz kolejny zapewnił Amerykanów, że rząd zrobi wszystko co będzie konieczne, by zapanować nad rozwojem choroby. Jednocześnie zaznaczył, że sytuacja jest na tyle poważna, że trzeba podjąć najwyższe środki ostrożności. Obama zaapelował do dyrektorów szkół i władz lokalnych, by wszędzie tam, gdzie pojawią się zachorowania na świńską grypę, szkoły zostały zamknięte.

Administracja wystąpiła także do Kongresu o przyznanie półtora miliarda dolarów na walkę z epidemią. Za te pieniądze mają być kupione dodatkowe leki antywirusowe, a także maski chirurgiczne i środki do dezynfekcji. Setny dzień urzędowania prezydenta upływa zatem nie tylko pod znakiem podsumowań i analiz, ale przede wszystkim najnowszych informacji z frontu walki z grypą.