W korupcyjny krajobraz dzisiejszej sceny politycznej doskonale wpisuje się śledztwo w sprawie gigantycznych nadużyć finansowych w PZU Życie. Dzisiejsza prasa donosi, że były prezes Grzegorz Wieczerzak - oskarżony o wyprowadzanie z macierzystej firmy olbrzymich pieniędzy - zaczyna obciążać swoich politycznych mocodawców. Interesujące są zwłaszcza powiązania Wieczerzaka z lewicą.

Tym, który – według Wieczerzaka - partycypował w malwersacjach w państwowym gigancie PZU, miał być Janusz Tomaszewski, były wicepremier w rządzie Jerzego Buzka. Prokuratura tych prasowych doniesień nie potwierdza. Jednak o ile domniemane uczestnictwo możnego i wpływowego człowieka AWS-u w aferze PZU właśnie teraz wychodzi na światło dzienne, to w cieniu nadal pozostaje jeszcze bardziej intrygujący wątek tej afery - związki Wieczerzaka z lewicą.

Ponad rok temu „Rzeczpospolita” napisała, że część pieniędzy wyprowadzonych z PZU Życie, została przeznaczona na finansowanie polityków. Gazeta pisała, że w jednej ze spółek zależnych pracował także syn premiera Leszka Millera - Leszek Junior. Wątki z tym związane zostały jednak odłożone przez prokuraturę „na później”.

Dlaczego prokuratura postanowiła odłożyć właśnie wątek związany z synem premiera? W tej sprawie nie udzielę dziś żadnych informacji – powiedział reporterowi RMF Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Tłumaczył przy tym, że śledztwo jest tak rozległe – prowadzi go kilka osób – że trzeba najpierw ustalić, kto ewentualnie miałby się zająć tą częścią sprawy i czy zdecydował się ją odmrozić, czy nadal pozostawić nietkniętą.

Zbigniew Wasserman z PiS - doświadczony prokurator - nie ma wątpliwości, że prokuratura działa w tej sprawie z pełną premedytacją i gra na zwłokę: To jest pewnego rodzaju technika doprowadzenia do takiego sposobu zakończenia spraw, żeby nie kończyły się aktem oskarżenia. Zdaniem Wassermana śledztwo w sprawie PZU w jaskrawy sposób potwierdza upolitycznienie prokuratury, która przede wszystkim działa w interesie klasy rządzącej, zapewniając jej komfort rządzenia. A to – jak podsumowuje poseł PiS-u – wskazuje, że państwo znajduje się w stanie rozkładu.

W śledztwie w sprawie PZU Życie, oprócz wątpliwości związanych z kierunkami pracy prokuratury, pojawiają się też niejasności dotyczące przesłuchań Wieczerzaka. Jerzy Urban, zeznając przed komisją śledczą, sugerował, że były szef PZU Życie miał być przesłuchiwany pod przymusem oraz że został w areszcie pobity. Pewne okoliczności miałyby wskazywać, że to nie współwięźniowe go pobili.

Teraz Wieczerzak - cały i zdrowy - przebywa w białołęckim więzieniu. Nie wiadomo jednak, czy zechce ujawnić inne swoje domniemane związki ze sceną polityczną. Nie wiadomo też, czy – jak sugerują zbliżone do prokuratury źródła – przeczuwając koniec AWS-u , Wieczerzak chciał zapewnić sobie przychylność jej zastępców.

Czy to będzie właśnie ta bomba, która – według Urbana – miała wybuchnąć w otoczeniu premiera?

FOTO: Archiwum RMF

17:50