W Warszawie po ciężkiej chorobie, w wieku 65 lat zmarł profesor Stefan Meller, minister spraw zagranicznych w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a także ambasador Polski w Rosji i Francji. Prasa, wspominając Mellera, nazywa go człowiekiem z herbertowskim "wyczuciem smaku".

Stefan Meller z rządu odszedł 28 kwietnia 2006 roku, gdy wicepremierem został Andrzej Lepper. Zrobił to, choć lider Samoobrony nie miał żadnego wpływu na MSZ, a prezydent do ostatniej chwili deklarował, że popiera Mellera.

Do powstania rządu Marcinkiewicza, przez ponad trzy lata, od lutego 2002 roku do października 2005 był ambasadorem Polski w Rosji, w czasie silnych napięć w stosunkach polsko-rosyjskich. Wynikały one m.in. z zaangażowania Polski w tzw. pomarańczową rewolucję na Ukrainie, czy konfliktu wokół Związku Polaków na Białorusi.

To wtedy rosyjski MSZ zażądał od Polski oficjalnych przeprosin w związku z pobiciem i obrabowaniem przez bandę chuliganów w Warszawie czterech nastolatków - synów dyplomatów z Rosji i Kazachstanu. Osobiście sprawą zainteresował się prezydent Putin. Sylwetkę profesora Stefana Mellera wspomina dziennikarz RMF FM, Konrad Piasecki:

Meller znany był ze swojej fascynacji Wielką Rewolucją Francuską, niegdyś był wykładowcą historii, prorektorem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie i wieloletnim redaktorem naczelnym miesięcznika historycznego "Mówią wieki".

Biegle władał francuskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim.