Kobieta, która w nocy z soboty na niedzielę zdemolowała stację benzynową w Rymaniu w Zachodniopomorskiem, była pod wpływem narkotyków. Do wyników badań krwi dotarła nasza reporterka Aneta Łuczkowska. Sąd aresztował 37-latkę na trzy miesiące.

Wyniki badań wskazują, że Katarzyna A. była pod wpływem amfetaminy i marihuany. Wykazane w badaniu stężenie sugeruje, że kobieta zażyła sporo amfetaminy, a tzw. trawkę wypaliła w nieodległym czasie od jej zatrzymania.

37-latka usłyszała wczoraj zarzuty m.in. uszkodzenia mienia i narażenia pracowników stacji na niebezpieczeństwo. Grozi jej 5 lat więzienia. Kobietę czeka teraz rozszerzenie zarzutów o kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków. 

Prokurator wniosła o trzymiesięczny areszt, bo Katarzyna A. nie ma w Polsce stałego miejsca pobytu. Kobieta mieszka w Holandii. Sąd przychylił się do prośby śledczych.

Policjanci oddali kilka strzałów, kobiecie udało się jednak odjechać

Koło północy z soboty na niedzielę 37-letnia kobieta staranowała samochodem drzwi do stacji paliw. Na krążącym w internecie filmie widać, jak wycofuje auto, a potem z impetem wjeżdża do środka.

Policjanci oddali kilka strzałów w kierunku auta, ale kobiecie udało się odjechać ze stacji benzynowej. Pojechała aż do Koszalina, 50 kilometrów od Rymania, gdzie sama zameldowała się na komisariacie. 

Uwaga - nagranie poniżej zawiera niecenzuralne słowa!

Jakie zarzuty usłyszała kobieta?

Katarzyna A. usłyszała już zarzuty uszkodzenia mienia na kwotę 20 tysięcy złotych. Do tego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia dwóch pracownic stacji i policjanta. Śledczy uznali, że ktoś mógł zostać trafiony fragmentami konstrukcji budynku. 

Do tego kobieta odpowie za zmuszenie policjanta do odstąpienia od podejmowania interwencji, bo uderzyła jednego z funkcjonariuszy lusterkiem samochodu. Kolejny zarzut to ucieczka z miejsca zdarzenia

"Uczucie zagrożenia narastało"

37-latka zeznała, że postanowiła wjechać w budynek stacji, bo się bała. Opowiedziała, że czuła się zagrożona przez partnera, którego zostawiła w Holandii i od którego uciekała. Wyjaśniła, że to uczucie zagrożenia narastało - podejrzany wydawał się jej każdy napotkany samochód, a także mężczyzna, który podróżował wraz z nią. Stwierdziła, że jeśli zrobi coś spektakularnego, to zagrożenie zniknie.

Katarzyna A. na stałe mieszka w Holandii, w Polsce nie ma adresu zamieszkania.

Z nieoficjalnych informacji dziennikarki RMF FM wynika, że 37-latka pokłóciła się ze współpasażerem. Kobieta miała z nim jechać aż z Holandii. Po drodze zrobiło się na tyle nerwowo, że zjechali na stację benzynową w Rymaniu. Widząc kłótnię, obsługa stacji wezwała policję.

Po przybyciu funkcjonariuszy, doszło do zaognienia sytuacji i 37-latka z pełnym impetem staranowała budynek stacji, niszcząc szklaną elewację.

To wtedy policjanci próbowali unieruchomić samochód, oddając w jego kierunku kilka strzałów, ale to im się nie udało.

Opracowanie: