Niemal 8 godzin trwało przesłuchanie Zbigniewa Ziobry przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Wcześniej, ok. godz. 10:30, poseł został zatrzymany przez policję na warszawskim Okęciu, tuż po tym jak wysiadł z samolotu z Brukseli. "Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie stwierdzające, że moje zatrzymanie jest nielegalne w świetle decyzji sądu powszechnego, w związku z tym musi pan brać pod uwagę również niestety swoją odpowiedzialność" - powiedział do zatrzymującego go policjanta. Poseł, były minister sprawiedliwości został potem odwieziony do Sejmu. "Byłem inicjatorem zakupu systemu Pegasus" - przyznał w trakcie przesłuchania. "Nikt mi nigdy go nie pokazywał i nie byłem zainteresowany" - dodał potem.

Posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa miało rozpocząć się dziś o godz. 10:30. Jedynym punktem dzisiejszego spotkania jest przesłuchanie byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. To dziewiąta próba przesłuchania posła przez tę komisję. 

Rano przed domem Ziobry w Jeruzalu pojawili się policjanci. Nikt im jednak nie odpowiedział, gdy dzwonili domofonem.

Okazało się, że poseł w tym czasie przebywał w Brukseli. Jak poinformował, zdecydował się jednak przylecieć do Polski. Samolot z Brukseli miał wystartować o godz. 7:50. Miał jednak blisko godzinę opóźnienia. Ostatecznie na Okęciu wylądował ok. 10:30. Wtedy też doszło do zatrzymania Ziobry przez policję.

Ziobro został zatrzymany po wyjściu na schody samolotu. Odjechał nieoznakowanym policyjnym radiowozem.

Po godz. 11 w poniedziałek nieoznakowany radiowóz policyjny ze Zbigniewem Ziobrą wjechał do garażu podziemnego w budynku Sejmu. 

Ziobro do policjanta: Musi brać pan pod uwagę swoją odpowiedzialność

Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie stwierdzające, że moje zatrzymanie jest nielegalne w świetle decyzji sądu powszechnego, w związku z tym musi pan brać pod uwagę również niestety swoją odpowiedzialność - powiedział policjantowi w trakcie zatrzymania, które transmitowała TV Republika.

Panie pośle, realizuję postępowanie sądu - odpowiedział mu policjant.

Posiedzenie komisji zaczęło się o godz. 10:30. Z powodu opóźnienia samolotu i oczekiwania na świadka przewodnicząca komisji Magdalena Sroka ogłosiła przerwę do godz. 12:00. 

Ziobro o "propagandowym sosie"

Tuż po godz. 12 Zbigniew Ziobro pojawił się na posiedzeniu komisji. Uśmiechnął się, odkręcił przygotowaną wodę mineralna i usiadł za stołem. Posiedzenie rozpoczęło się od opublikowania nagrania z jednej z konferencji Ziobry, na której dziennikarz pytał ówczesnego ministra sprawiedliwości o program Pegasus.

W czasie gdy Magdalena Sroka zaczynała posiedzenie, Ziobro komentował jej wystąpienie. Przewodnicząca upomniała go, że zachowuje się niewłaściwie. 

Na pytanie, czy ustanowił pełnomocnika, Ziobro stwierdził, że nie jest przed komisją śledczą, dlatego nie powołał pełnomocnika. Złożył wniosek o wyłączenie członków komisji z jej obrad. Jak mówił, ich zachowania są niegodne, a członkowie komisji wykorzystują instrumenty władzy po to, żeby upokorzyć swoich oponentów politycznych.

Ponieważ, jak uzasadnił prawnik komisji, nie można odwołać całej komisji, tylko trzeba głosować odwołanie każdego członka komisji osobno, Ziobro złożył wniosek o odwołanie Magdaleny Sroki. Wniosek został odrzucony. 

Ziobro stwierdził w swoim wystąpieniu, że jego zatrzymanie to przykład uprawiania propagandy. Sprawę Pegasusa można wyjaśniać, a nawet trzeba wyjaśniać, gdy pojawiają się wokół tego społeczne emocje, ale nie można tego robić w propagandowym sosie - mówił. 

Ziobro mówił podczas swojego wystąpienia, że Pegasus był m.in. stosowany w sprawie Sławomira Nowaka i śledztwie ws. Polnord. Uzasadniał tym samym korzyści płynące z zastosowania systemu Pegasus. Jak podkreślał, Pegasus służył do ścigania przestępców, a nie politycznych oponentów. To była dobra decyzja, wynikająca z analizy sytuacji - tak uzasadaniał Ziobro decyzję o zakupie systemu. 

Ziobro o arogancji komisji i tendecyjnych pytaniach

Ziobro cały czas twierdzi, że komisja śledcza ds. Pegasusa działa nielegalnie. Uzasadnia to wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 10 września ub.r. stwierdzającym, że uchwała Sejmu o powołaniu tej komisji jest niekonstytucyjna.

Gdyby sądy faktycznie były niezależne, chciały być apolityczne i potrafiły rozstrzygać sprawy tak, jak stanowi polskie prawo i ich sumienie, to nigdy by się nie zgodziły na doprowadzenie nie tylko mnie, ale jakiegokolwiek innego świadka, przed organ zwany komisją ds. Pegasusa, nawet gdyby nie było wątpliwości, co do legalności tego w rozumieniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego - mówił Ziobro w poniedziałek na lotnisku w Brukseli w rozmowie z TV Republika.

Według niego, komisja jest arogancka, agresywna, zadaje tendencyjne pytania i wygłasza stanowiska, które "przeczą wszystkim zasadom prowadzenia przesłuchań określonych w Kodeksie Postępowania Karnego". Przecież to nie ma nic wspólnego z rozsądnym dochodzeniem do prawdy - podkreślił Ziobro.

Ziobro o tym, że sam zaproponował Kamińskiemu nabycie oprogramowania

Zbigniew Ziobro mówił, że narzędzia jakimi dysponowały polskie służby nie pozwalały nadążąć za śledzeniem środków łączności, używanych przez świat przestępczy - chodziło głównie o komunikatory internetowe. W rozmowie z Mariuszem Kamińskim sam miał więc zaproponować nabycie oprogramowani,a które je przełamie. 

Odchodząc tu od wcześniej wymienionych afer korupcyjnych z udziałem polityków obecnej władzy, Ziobro wymieniał też zagrożenia związane z terroryzmem i wykrywaniem sprawców najbrutelniejszych zbrodni.

"Wiedziałem, że między organami państwa trwała dyskusja nad Pegasusem"

Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka pytała Ziobrę, czy ówczesny szef CBA Ernest Bejda informował go o negatywnej opinii Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dot. systemu Pegasus. Były szef MS nie odpowiedział jednoznacznie na to pytanie, ale ocenił, że pierwotne uwagi ABW wynikały z braku dostępu do wszystkich informacji.

ABW nie miała dostępu przede wszystkim do aktów, nie miała wszystkich materiałów, informacji, dlatego, że nie była dysponentem tego systemu. Konkluzje ostateczne (...) kierownictwa ABW były takie, że jest to system w pełni bezpieczny, zgodny z polskim prawem i należy go stosować - powiedział Ziobro.

Sroka pytała też, czy Ziobro wiedział o negatywnej opinii policji ws. legalności systemu Pegasus. Były szef MS odparł, że wiedział o dyskusjach, które ostatecznie skończyły się pozytywnym zaopiniowaniem. Stwierdził, że jedna negatywna opinia do niego dotarła, ale nie jest pewny czy policji - o wątpliwościach tego organu dowiedział się po fakcie.

Miałem informację, że trwa dyskusja, że dochodzi do wymiany poglądów. Mówił mi o tym prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. (...) To jak najlepiej świadczy o profesjonalizmie polskiego państwa, że trwa debata pomiędzy poszczególnymi organami, czy dane narzędzie jest dobre, czy też nie. (...) Ja osobiście w takiej debacie nie uczestniczyłem - mówił polityk PiS. Nie odpowiedział na pytanie czy w tych dyskusjach brali udział politycy.

Były minister sprawiedliwości o inwigilacji Krzysztofa Brejzy

Wedle mojej wiedzy zostało wszczęte, zainicjowane jakieś postępowanie, które miało na celu wyjaśnić, czy był to rzeczywiście przeciek z informacji pozyskanych w ramach urządzenia, czy też może było inne źródło tego przecieku (...) - powiedział Zbigniew Ziobro, odnosząc się do sprawy Krzysztofa Brejzy. 

Ujawnijmy materiał dowodowy dotyczący państwa Brejzów, ujawnijmy kwestię immunitetu, pozwólmy Polakom wyrobić sobie zdanie - mówił Ziobro. Więcej na ten temat można przeczytać w osobnym artykule - TUTAJ.

Dziewiąta próba przesłuchania

Na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego szefa MS, obecnie posła PiS, na posiedzenie sejmowej komisji śledczej zgodził się w połowie września Sąd Okręgowy w Warszawie. 

Komisja próbowała przesłuchać Ziobrę od ponad roku - w sumie był wzywany już dziewięć razy na jej posiedzenia.

31 stycznia policja również nie zastała Ziobry w jego domu w Jeruzalu. Został zatrzymany po wywiadzie w TV Republika. Nie został wtedy jednak przesłuchany. Komisja uznała wtedy doprowadzenie za nieskuteczne i wnioskowała o areszt do 30 dni. Ten wniosek sąd odrzucił. 

Zgoda sądu, prezes TK wytacza działa

W zeszłym tygodniu Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu Ziobry na posiedzenie sejmowej komisji. Sąd uznał, że te przesłanki (...) - uporczywe niestawiennictwo, uporczywe uchylanie się od złożenia zeznań, które stanowią podstawę do orzeczenia takiego środka, zostały spełnione i w związku z tym sąd uwzględnił wniosek komisji - uzasadniała wówczas rzeczniczka prasowa ds. karnych sądu, sędzia Anna Ptaszek.

W ostatnich dniach do tej decyzji sądu odnosił się prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski. Wskazywał on na postanowienie tymczasowe TK z 8 sierpnia br., w którym Trybunał zakazał m.in. wydawania w przyszłości wobec skarżącego Zbigniewa Ziobry orzeczeń o pozbawieniu wolności, w tym o zatrzymaniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie i Sąd Apelacyjny w Warszawie na wniosek komisji śledczej. W postanowieniu chodziło o to, aby wstrzymano działania wobec Ziobry do czasu wykonania wyroku TK z 10 września 2024 r., w którym uznano powołanie komisji ds. Pegasusa za niekonstytucyjne.

W związku z tym Święczkowski w liście skierowanym do szefa policji Marka Boronia, napisał: "Przypominam panu komendantowi, że (...) policjant obowiązany jest odmówić wykonania rozkazu lub polecenia przełożonego, a także polecenia prokuratora, organu administracji państwowej lub samorządu terytorialnego, jeśli wykonanie rozkazu lub polecenia łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa". Ponadto Święczkowski skierował zawiadomienie do prokuratury w sprawie sędzi Magdaleny Wójcik, która zdecydowała o doprowadzeniu Ziobry.

Sąd okręgowy podejmując decyzję o doprowadzeniu Ziobry ocenił, że Trybunał nie ma kompetencji do ingerowania w decyzje sądów powszechnych i nie stanowi "supersądu". Rzeczniczka Komendanta Głównego Policji insp. Katarzyna Nowak, pytana o list prezesa TK, przekazała, że policja nie ma możliwości niewykonania postanowienia sądu.

Co ustala komisja śledcza ds. Pegasusa?

Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa chce przesłuchać Ziobrę w związku z wykorzystywaniem w Polsce oprogramowania Pegasus do inwigilacji m.in. przeciwników politycznych. Miało do tego dochodzić w czasie, gdy Ziobro był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym.

Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Według przekazanych dotąd, m.in. przez NIK, informacji Pegasusa zakupiono jesienią 2017 r. dla CBA, ze środków w zasadniczej części (25 mln zł) z Funduszu Sprawiedliwości.