Uczniowie z zespołu szkół w Żarowie na Dolnym Śląsku podpisują od tego roku umowy z tą placówką. Szkoła zapewnia naukę przez trzy lata, uczniowie zobowiązują się w zamian do chodzenia na lekcje i przygotowywania się do zajęć.

Za złamanie kontraktu dyrektorzy przewidzieli sankcje. Program nowy, a kary jak za dawnych lat. Najpoważniejsza to koza. Dyrektor szkoły Iwona Jasztal przyznaje ją każdemu uczniowi, który spóźni się na lekcje, lub pójdzie na wagary. Wtedy ma możliwość nadrobienia zaległości, gdyż zostaje jedną godzinę po zajęciach szkolnych - wyjaśnia.

Uczniowie, niczym poszkodowani związkowcy, z kontraktów są bardzo niezadowoleni. Dla mnie bez sensu jest karanie za spóźnienia, ponieważ zdarza się zaspać, a dojeżdżającym może autobus nie przyjechać. Gdy spóźniłem się trzy minuty, musiałem siedzieć godzinę po lekcjach - mówi jeden z uczniów.

Kary bolą, ale pilotujący akcję urzędnicy ze starostwa twierdzą, że to jedyny sposób na wagarowiczów. Tylko w ciągu ostatniego roku szkolnego w powiecie świdnickim do szkoły przestało chodzić pół tysiąca uczniów.