Przewodniczący Izby Reprezentantów USA, Mike Johnson, ostrzegł, że jeśli republikanie stracą większość w Izbie po wyborach w 2026 roku, Donald Trump może stanąć w obliczu impeachmentu. Johnson podkreślił, że ewentualna wygrana Demokratów może doprowadzić do chaosu politycznego i usunięcia Trumpa z urzędu.

  • Republikanin Mike Johnson ostrzega, że utrata większości w Izbie Reprezentantów może otworzyć drogę do impeachmentu Donalda Trumpa. 
  • Choć Trump był już dwukrotnie poddany impeachmentowi, za każdym razem był uniewinniony przez Senat.  
  • Zdobycie większości dwóch trzecich głosów w Senacie potrzebnej do skazania wydaje się mało realne także teraz. 
  • Demokraci liczą na odzyskanie większości w Izbie podczas wyborów uzupełniających w 2026 roku, ale zmiany granic okręgów wyborczych znacząco utrudniają im osiągnięcie spektakularnego sukcesu.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy do RMF24.pl

Mike Johnson, republikanin z Luizjany, wystąpił z ostrzeżeniem podczas konferencji AmericaFest organizowanej przez Turning Point USA. 

Zaznaczył, że utrata większości przez republikanów otworzy drogę demokratom do wszczęcia procedury impeachmentu wobec Donalda Trumpa.

Jeśli stracimy większość w Izbie Reprezentantów, radykalna lewica, jak już słyszeliście, postawi prezydenta Trumpa w stan oskarżenia. Doprowadzą do absolutnego chaosu. Nie możemy na to pozwolić - mówił Johnson cytowany przez amerykańskiego Newsweeka.

Tygodnik zaznacza, że kreślony przez przewodniczącego scenariusz wydaje się mimo wszystko mało prawdopodobny. Do tego potrzebna jest większość dwóch trzecich głosów w Senacie, co wydaje się obecnie nierealne. Donald Trump, 47. prezydent Stanów Zjednoczonych, jako pierwszy w historii amerykańskiej polityki został dwukrotnie poddany procedurze impeachmentu. Obie próby zakończyły się uniewinnieniem przez Senat, jednak wywołały ogromne kontrowersje i podzieliły amerykańską scenę polityczną. 

Dwie próby impeachmentu

Pierwsza procedura impeachmentu wobec Donalda Trumpa została wszczęta w grudniu 2019 roku. Izba Reprezentantów, w której większość mieli demokraci, oskarżyła prezydenta o nadużycie władzy oraz utrudnianie pracy Kongresu. Zarzuty dotyczyły m.in. nacisków na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, by ten wszczął śledztwo przeciwko Joe Bidenowi, rywalowi Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich. W lutym 2020 roku Senat uniewinnił Trumpa, głosując w większości zgodnie z podziałem partyjnym.

Druga próba impeachmentu miała miejsce w styczniu 2021 roku, po ataku zwolenników Trumpa na Kapitol 6 stycznia. Izba Reprezentantów oskarżyła prezydenta o "podżeganie do powstania". Był to pierwszy przypadek w historii USA, gdy prezydent został poddany impeachmentowi po raz drugi. 13 lutego 2021 roku Senat ponownie uniewinnił Trumpa - do skazania zabrakło 10 głosów.

W grudniu 2025 Izba Reprezentantów odrzuciła kolejny wniosek o impeachment złożony przez kongresmena Partii Demokratycznej Ala Greena.

Niebieska fala w USA?

Wybory uzupełniające w 2026 roku mają się odbyć 3 listopada przyszłego roku. 

Choć Demokraci liczą na powtórzenie sukcesu z 2018 roku i odzyskanie większości w Izbie Reprezentantów, rzeczywistość polityczna i matematyka okręgów wyborczych znacząco ograniczają ich szanse na spektakularny wynik. Zmiany w granicach okręgów sprawiają, że nawet duży ogólnokrajowy zwrot na korzyść demokratów może nie przełożyć się na wyraźną przewagę w Izbie.

W 2018 roku Demokraci mogli liczyć na 31 okręgów kontrolowanych przez republikanów, w których Donald Trump wygrał różnicą mniejszą niż 5 punktów procentowych lub przegrał. W 2026 roku takich okręgów jest już tylko 14. To efekt kilku rund gerrymanderingu, czyli zmian granic okręgów wyborczych, które faworyzują jedną z partii i ograniczają liczbę miejsc realnie możliwych do przejęcia.

Po spisie ludności w 2020 roku wiele stanów przerysowało mapy okręgów wyborczych. Przykładowo, po wyborach w 2020 roku istniały 93 okręgi, w których różnica na poziomie prezydenckim wynosiła mniej niż 10 punktów procentowych. Po redystrybucji liczba ta spadła do 79. W niektórych stanach, jak Teksas czy Karolina Północna, nowe mapy wyraźnie faworyzują republikanów.

W 2018 roku demokraci przejęli 90 proc. okręgów, które Hillary Clinton (która wcześniej przegrała wybory prezydenckie z Trumpem) wygrała lub przegrała różnicą mniejszą niż 5 punktów. W 2026 roku takich "łatwych" celów jest znacznie mniej. Aby powtórzyć wynik z 2018 roku (uzyskanie 235 mandatów), demokraci musieliby wygrać nie tylko we wszystkich okręgach, gdzie rywalizacja jest najbardziej zacięta, ale także w tych, w których Trump zwyciężył różnicą ponad 5 punktów. A to będzie bardzo trudne. Ostateczny kształt map wyborczych może się jeszcze zmienić przed wyborami. Demokraci również prowadzą własne działania, mające na celu zmianę okręgów, np. w Kalifornii.

Politico podkreśla, że era wielkich "fal wyborczych" może dobiegać końca, a system coraz mniej odzwierciedla wolę większości wyborców. W 2026 roku demokraci mają szansę na odzyskanie kontroli nad Izbą Reprezentantów, ale droga do wyraźnej większości będzie znacznie trudniejsza niż w poprzednich cyklach wyborczych.