Kolejne obiekty stracą ochronę BOR-u - zapowiada w rozmowie z naszą reporterką Marian Janicki szef Biura Ochrony Rządu. W sobotę w Kontrapunkcie RMF FM i "Newsweeka" Piotr Kownacki ujawnił, że funkcjonariusze BOR-u nie chronią już prezydenckiej rezydencji w Wiśle i prezydenckiego archiwum w Warszawie.

Generał Janicki dziwi się oburzeniu szefa Kancelarii Prezydenta, bo - jak podkreśla - sprawa od dawna była uzgodniona z szefostwem Kancelarii. Piotr Kownacki twierdził, że w archiwum znajdują się bardzo ważne dokumenty, które należy chronić. Ten zarzut odpiera jednak szef BOR-u. Uważa, że chronić należy i owszem, ale przy pomocy prywatnych firm.

Marian Janicki podkreśla, ze decyzję o zdjęciu ochrony z prezydenckich obiektów poprzedziła analiza, z której jasno wynikało, że nie należy na stałe angażować kilkudziesięciu funkcjonariuszy BOR-u w miejscach, w których prezydent bywa bardzo rzadko albo, w których nie ma żadnego zagrożenia. Poza tym Kancelaria Prezydenta zgodziła się na te zmiany i sama wyznaczyła termin, w którym BOR opuści posterunki.

Na razie nie wiadomo jakie jeszcze obiekty stracą ochronę BOR-u. Taka analiza ujrzy światło dzienne w połowie marca. Nie uchronią się ani obiekty prezydenckie ani premierowskie ani te pozostające w gestii MSWIA czy MSZ- etu. BOR ma być jednostką elitarną a nie zastępem stróżów szlabanów.

Te zapowiedzi nie wzbudzą zapewne entuzjazmu tych, którzy z darmowej ochrony do tej pory korzystali. Z informacji naszej reporterki wynika, że tylko Kancelaria Prezydenta, aby ochronić obiekty z których zniknął BOR, będzie musiała w tym roku wysupłać trzy miliony złotych.