Ponownie przepraszam wszystkie osoby, które ucierpiały. Wychowanków, rodziców, dyrekcję szkoły, kolegów i koleżanki – to jedyne oświadczenie, które złożyła dziś Justyna G. Nauczycielka jest oskarżona o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad uczniami w podstawówce w miejscowości Szczodre na Dolnym Śląsku. Proces kobiety ruszył dziś przed sądem w Oleśnicy.

Ponownie przepraszam wszystkie osoby, które ucierpiały. Wychowanków, rodziców, dyrekcję szkoły, kolegów i koleżanki – to jedyne oświadczenie, które złożyła dziś Justyna G. Nauczycielka jest oskarżona o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad uczniami w podstawówce w miejscowości Szczodre na Dolnym Śląsku. Proces kobiety ruszył dziś przed sądem w Oleśnicy.
Oskarżona nauczycielka w drodze na salę rozpraw w Sądzie Rejonowym w Oleśnicy /Maciej Kulczyński /PAP

Na sali nie pojawili się rodzice z dziećmi. Dziennikarze wysłuchali jedynie aktu oskarżenia i oświadczenia, które Justyna G. złożyła wcześniej.

Kobieta przyznała się do części zarzutów, między innymi do zaklejania ust taśmą. Tłumaczyła jednak, że do takiej sytuacji doszło tylko raz.

Sąd obejrzał dziś także nagrania z przesłuchań dzieci. Wyłączono jednak jawność tej części rozprawy. Ich upublicznienie, upublicznienie wizerunku nie byłoby wskazane ani dla postępowania, ani dla dobra samych małoletnich, pokrzywdzonych - tłumaczyła Dorota Lesińska, oskarżyciel z Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy.

Kobieta twierdzi, że nie chciała skrzywdzić dzieci

W oświadczeniu, które zostało odczytane, nauczycielka tłumaczyła, że nie chciała skrzywdzić dzieci. Tłumaczyła, że nie miała wsparcia od pedagogów, a to była trudna grupa.

Justyna G. przyznała, że raz przywiązała apaszkami jedną z dziewczynek do krzesła. Trwało to jednak nie dłużej niż pięć minut. O sytuacji była poinformowana mama dziecka.

Nauczycielka przekonywała również, że nie biła dzieci. Nie wietrzyła także klasy w zimie, gdy uczniowie byli wewnątrz. Przyznała, że używała gwizdka, ale tylko po to, by zwrócić uwagę uczniów. Nie biła uczniów linijką. Pokazywała jedynie, jakie były kary, gdy ona była w szkole.

Kobieta przyznała też, że zakleiła dzieciom usta taśmą. Do takiej sytuacji miało dojść tylko raz. Tego dnia miała mieć kryzys i nie mogła poradzić sobie z grupą. Dzieci miały mieć zaklejone usta maksymalnie na 10-15 minut.

W odczytanym oświadczeniu nauczycielka zarzuciła również rodzicom podawanie szeregu nieprawdziwych informacji. Jej zdaniem samym dzieciom pomieszała się fikcja z rzeczywistością.

Prokuratura: Oskarżona biła dzieci linijką po rękach i szarpała za uszy i ręce

Według prokuratury, między wrześniem 2014 roku, a marcem 2015 roku nauczycielka znęcała się psychicznie i fizycznie nad sześcioletnimi uczniami. Oskarżona kazała trzymać dzieciom ręce w górze, przywiązywała je do krzeseł i zaklejała taśmą usta. Biła je również po rękach linijką oraz szarpała za uszy i ręce - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus.

Kobiecie grozi do pięciu lat więzienia. W trakcie postępowania prokuratorskiego wobec nauczycielki zastosowano kilka środków zapobiegawczych - m.in. dozór policji, zakaz kontaktu z poszkodowanymi dziećmi i ich rodzicami, przebywania na terenie szkoły i wykonywania zawodu.

"Zalepiam buzię. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz"

Sprawa wyszła na jaw na początku marca dzięki matce, która ukryła w plecaku syna dyktafon. Mój syn codziennie budził się o trzeciej lub czwartej w nocy z płaczem i błaganiem, żeby nie szedł do szkoły. Postanowiłam działać, dlatego podłożyłam dyktafon - opowiadała nam mama 6-letniego Franka.

Na nagraniu, do którego dotarł nasz reporter Bartłomiej Paulus, słychać, jak nauczycielka mówi do dzieci: Jeśli ktoś się odezwie niepytany, zalepiam buzię na cały dzień. Po chwili kobieta pyta dzieci, jakie słowo zaczyna się na literkę "I". W pewnym momencie podnosi głos i krzyczy: Moja ciocia?! Proszę bardzo, zalepiam buzię. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz. W tle słychać odgłos rwanej taśmy klejącej i słowa: Kara to kara. Zamykaj buzię. Porządek musi być! Ktoś jeszcze chce się odezwać?!

"Na czas śniadania zdejmuję wam taśmy"

Następnie nauczycielka - jak gdyby nigdy nic - kontynuuje lekcję. Po upływie 46 sekund wywołuje kolejne dziecko do zaklejenia ust. I znowu słychać odgłos rwanej taśmy klejącej. Padają słowa: Mam dużo taśmy. Bez obaw. Może się zlituję i wam na śniadanie odlepię. Taśmy jest jeszcze całkiem sporo.

Dlaczego dziewczynka na obrazku nie jest pokolorowana? - pyta dzieci nauczycielka. Gdy maluchy próbują coś powiedzieć, nauczycielka krzyczy: Nie każę się odzywać! Przestać stukać!

W pewnym momencie mówi natomiast: Na czas śniadania zdejmuję wam taśmy. Mam nadzieję, że nie będziecie już gadali w czasie, kiedy nie można gadać, czyli podczas śniadania. Bo niestety będę musiała zalepić wam buzie jeszcze raz.

Po nagłośnieniu sprawy kuratorium oświaty przeprowadziło kontrolę w szkole, a samorząd gminny prowadzący tę placówkę zawiesił nauczycielkę w obowiązkach.

(mpw)