„Kałamarz” przyznaje się do współpracy z SB – były tajniak w szeregach Solidarności w Hucie Lenina w Krakowie potwierdził, że współpracował ze Służbami Bezpieczeństwa. Teraz Stanisław Filosek przeprasza za tamte czasy.

„Kałamarz” przyznał się właśnie teraz, ponieważ jego nazwisko poznali koledzy z Huty; zaapelowali o jego ujawnienie. Sam Filosek przyznaje także, że nie mógł dłużej znieść nerwowo całej sytuacji. Rozmawiał z nim Marek Balawejder:

Mężczyzna donosił na kolegów przez siedem lat. Do służby w SB został zwerbowany najprostszymi metodami - zastraszaniem. - Pan ma zdrowe rączki, a może pan mieć chore. Może pan stracić rodzinę - tłumaczy dziś Filosek. Mówi, że teraz najbardziej boi się spotykać ze znajomymi, którzy – jak mówi – nie zawsze rozumieją, jak trudno było żyć w stanie wojennym.

A jego koledzy z tamtych czasów nie potrafią wybaczyć do końca. - Zawsze gdzieś tam „Kałamarz” będzie w tle - mówi jeden z nich. O tym, co naprawdę Filosek robił w latach osiemdziesiątych, jego rodzina dowiedziała się dopiero w środę. Mężczyzna ma nadzieję, że mu wybaczy.

Do 7 lutego ujawnić się mają pozostali agenci z dawnej Huty Lenina.