Olsztyńska prokuratura, po informacjach od reportera RMF FM, zajęła się sprawą wycieku akt dotyczących lustracji Zyty Gilowskiej. Jak ustalił Daniel Wołodźko te dokumenty w niewyjaśnionych okolicznościach trafiły w ręce olsztyńskiego biznesmana. On sam twierdzi, że ktoś mu je podłożył.

Olsztyńska prokuratura sprawdza więc, czy można w tym przypadku mówić o ujawnieniu tajemnicy państwowej: Policja postara się te dokumenty od pana Niemiro zabezpieczyć, a następnie przesłuchać pana Niemiro. Jeżeli się okaże, że rzeczywiście wyciekły te dokumenty z akt postępowania lustracyjnego, które toczy się przed sądem lustracyjnym w Warszawie to właściwym będzie właściwa prokuratura w Warszawie i te dokumenty zostaną przekazane - powiedział zastępca prokuratora okręgowego w Olsztynie Janusz Zieliński.

Według biznesmena Tobiasza Niemiro, wśród dostarczonych mu materiałów znalazły się meldunki agenta „Beata” i inne materiały dawnej SB. Pieczątki wskazują, że dokumenty zostały skopiowane już po tym, jak trafiły do Sądu Lustracyjnego.

Plik papierów liczy 30 kartek – biznesmen podkreśla, że dokumenty mu podrzucono, nie wyjaśnia jednak, w jakich okolicznościach. Zaznacza, że nie zna Zyty Gilowskiej, a o całej sprawie nie informował ani policji, ani prokuratury, a jedynie dziennikarzy.

Tobiasz Niemiro to młody i ambitny biznesmen. Studiował w Polsce i w Australii, po powrocie do kraju zajmował wysokie stanowiska w korporacjach telekomunikacyjnych i spożywczych. Obecnie jest dyrektorem zarządzającym olsztyńskiej sieci gastronomicznej. Kilka lat temu objął stanowisko prezesa Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na Rzecz Bezpieczeństwa, pomagającego wymiarowi sprawiedliwości w łapaniu i osądzeniu przestępców, porywających biznesmenów dla okupu.

Zdaniem przedsiębiorcy, to właśnie ta funkcja ma związek z podrzuceniem mu dokumentów lustracyjnych Zyty Gilowskiej. Jego zdaniem, ktoś próbuje go w coś wrobić – miałaby to być zemsta za ścisłą współpracę z wymiarem sprawiedliwości.

Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa w procesie lustracyjnym Gilowskiej. Przesłuchana została m.in. Urszula Wieczorek, przyjaciółka byłej wicepremier, a jednocześnie żona oficera SB, który miał prowadzić TW „Beata”, Witolda Wieczorka. Stwierdziła, że wbrew słowom Gilowskiej nigdy nie ukrywała, gdzie pracuje jej mąż.

Sąd na kolejnym posiedzeniu zbierze się 31 sierpnia – wówczas prawdopodobnie wygłoszone zostaną mowy końcowe. Do tego czasu jednak sąd musi zapoznać się z kalendarzami Witolda Wieczorka, sporządzonymi przez niego w latach 80. Znajdują się w nich charakterystyki osób, którymi interesował się lubelski kontrwywiad.