Zyta Gilowska nie mogła być świadomym tajnym współpracownikiem SB. Chór byłych esbeków jednym głosem oczyszczał byłą wicepremier z zarzutów postawionych przez Rzecznika Interesu Publicznego. Przesłuchano 3 osoby – byłych oficerów, zwierzchników Witolda Wieczorka, który miał prowadzić TW Beatę.

Były oficer SB Zygmunta Lebioda, do którego miały trafiać informacje o TW Beata, stwierdził, że Gilowska nie mogła być tajnym współpracownikiem bezpieki. Lebioda podpierał swoją tezę znajomością działań operacyjnych i znajomością osoby Witolda Wieczorka. On jest intelektualnie za słaby i za słaby operacyjnie, żeby takie źródło mógł pozyskać. To jest bzdura - stwierdził były esbek.

Zygmunt Lebioda nie pozostawił na intelekcie Wieczorka suchej nitki. Niestety oprócz ocen zabrakło tak wyczekiwanych konkretnych dowodów. Lebioda stwierdził, że teczkę Zyty Gilowskiej zobaczył dopiero podczas przesłuchania u Rzecznika Interesu Publicznego. Były przełożony Witolda Wieczorka zaznaczył, że z TW Beata nigdy się nie spotkał, nic o nim nie słyszał i na żadną fikcyjną rejestrację się nie zgodził.

Zeznania złożyli także dwaj inni funkcjonariusze SB – przełożeni Wieczorka. Naczelnik wydziału kontrwywiadu w lubelskiej SB Janusz Gembala zeznał, że jeżeli źródło nie miało świadomości, że udziela informacji Służbie Bezpieczeństwa, to nie jest źródłem informacji. Według mojej wiedzy; według tego, co czytałem, co słyszałem z wypowiedzi publicznych Wieczorka – pani Zyta Gilowska nie była tajnym współpracownikiem. Posłuchaj relacji Agnieszki Burzyńskiej:

Czwartkowe przesłuchanie odsłoniło mechanizm kreowania agentów i rzuciło nowe światło na dokumenty, które mogą mieć potężny wpływ na przebieg politycznej kariery. Ze słów pierwszego z przesłuchiwanych świadków wynika, że esbecy mogli tworzyć całkowitą fikcję. Posłuchaj:

Proces jednak raczej nie pozwoli znaleźć odpowiedzi na pytanie, kto wyciągnął teczkę Gilowskiej z archiwów i dlaczego zrobił to akurat teraz. Politycznie ważniejsze pytanie dotyczy szantażu lustracyjnego – tym jednak zajmuje się prokuratura w Gdańsku.

Wyrok ws. lustracji Gilowskiej jeszcze w sierpniu?

Jeszcze w sierpniu może skończyć się proces lustracyjny Zyty Gilowskiej – pisze „Życie Warszawy”. Była premier nie zamierza wnosić o powołanie żadnych świadków – stwierdziła bowiem, że zna akta sprawy. Przesłuchani będą więc już tylko byli oficerowie SB. Kolejna rozprawa ma się odbyć 9 sierpnia. Wyroku można się spodziewać już pod koniec miesiąca.

„Rzeczpospolita” zauważa, że po raz pierwszy zdarzyło się, by zeznania świadków w procesie lustracyjnym były transmitowane na żywo w telewizji. Podczas środowej rozprawy sędzia przez kilka godzin nie miała o tym pojęcia. Zdaniem specjalistów z dziedziny prawa karnego, jest to niedopuszczalne – świadkowie mogą teraz ustalać zeznania.

W czasie pierwszej rozprawy Zyta Gilowska oświadczyła, że nigdy nie była agentką SB. Zaprzeczyła także, by kiedykolwiek otrzymała pieniądze od Witolda Wieczorka, byłego esbeka, który założył teczkę TW Beata.

Sam Wieczorek natomiast stwierdził, że werbunek Gilowskiej był fikcyjny i nie spełniał wszystkich formalnych wymogów, uznawanych przez SB. Wyjaśniał także, że zarejestrował byłą wicepremier jako TW Beata, by uchronić ją i jej rodzinę przed działaniem esbeckiego zespołu ds. zwalczania Solidarności. Oświadczył również, że nie wypłacał Gilowskiej żadnych pieniędzy.

W środę wieczorem była szefowa resortu finansów spotkała się z premierem. Jarosław Kaczyński ponownie zaprosił ją, by wróciła do rządu, gdy wydany zostanie już wyrok uniewinniający ją. Sama Gilowska nie chciała komentować tej oferty.