Wybuchowa rodzina wywołała kolejny fałszywy alarm bombowy w Katowicach. 38-letni mieszkaniec miasta zgłosił podłożenie bomby w bloku przy ulicy Gościnnej. Z budynku ewakuowano 350 osób. Bomby nie znaleziono, w ręce policji wpadł za to sprawca zamieszania. Jak się okazało, chciał zrobić na złość teściowi…

W sobotę późnym wieczorem katowicka policja otrzymała telefoniczną informację o bombie, podłożonej w bloku przy ulicy Gościnnej. Na miejsce wysłano służby ratownicze, ewakuowanych mieszkańców budynku umieszczono w specjalnie podstawionych autobusach. Policyjni pirotechnicy przeszukali blok ze specjalnie szkolonych psem. Ładunku nie znaleziono.

Funkcjonariusze z sekcji kryminalnej namierzyli natomiast autora telefonu. Zatrzymano 38-letniego mieszkańca Katowic. Mężczyzna przyznał się do wywołania fałszywego alarmu. Tłumaczył, że chciał w ten sposób zrobić na złość swojemu teściowi, który mieszka w tym bloku. Za wywołanie fałszywego alarmu grozi mu trzyletni pobyt w więzieniu. Ponadto może zostać obciążony kosztami akcji służb ratowniczych - poinformował Marek Wręczycki z zespołu prasowego śląskiej policji.

Była to już druga ewakuacja tego samego bloku w ciągu kilku miesięcy. Wcześniej fałszywy alarm bombowy wywołała żona 38-latka. Chciała zrobić na złość tej samej osobie, co jej mąż - swojemu ojcu. Także ona została zatrzymana po wywołaniu alarmu - dodał Wręczycki.