Jest prokuratorskie śledztwo po wybuchu gazu w bloku przy ul. Brackiej w Łodzi. Sprawa będzie prowadzona pod kątem spowodowania katastrofy w postaci eksplozji gazu - ustaliła dziennikarka RMF FM Agnieszka Wyderka.

Mężczyzna, w którego mieszkaniu wybuchł gaz, jest w bardzo ciężkim stanie, wręcz zagrażającym życiu. 67-latek ma poparzone 80 procent powierzchni ciała i drogi oddechowe. Takie obrażenia bardzo trudno leczyć i proces jest długotrwały. I właśnie ze względu na taki stan zdrowia, mężczyzny nie można przesłuchać.

Natomiast 85-letnia kobieta z mieszkania obok ma rany nóg, rąk i głowy, bo została przygnieciona przez jedną ze zburzonych ścian.

W śledztwie prokuratorzy będą chcieli wyjaśnić, dlaczego mężczyzna uszkodził rury gazowe, czym spowodował eksplozję gazu w bloku.

Po wybuchu lokatorzy 10 mieszkań musieli noc spędzić poza domem.

Siła wybuchu najbardziej widoczna jest w trzech mieszkaniach: w tym, w którym doszło do eksplozji oraz sąsiednich u góry i poniżej. Na ziemi leżą deski, fragmenty cegieł i połamane okna, bo szyby wyleciały z futryn.

Niedługo przed eksplozją w mieszkaniu, gdzie doszło do wybuchu, interweniowali policjanci. Zostali wezwani do załagodzenia awantury. W lokalu zabarykadował się mężczyzna.

(j.)