Niedziela palmowa 9 kwietnia przyszłego roku – to według informacji RMF jeden z rozważanych terminów przyspieszonych wyborów parlamentarnych. PiS zastanawia się, czy nowe głosowanie da mu absolutną większość w Sejmie.

Przeciwko takiemu rozwiązaniu przemawia ryzyko – PiS ma już rząd i prezydenta, a nie ma pewności, jakim wynikiem zakończyłyby się przyspieszone wybory. Wiele zależy od decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Jego partyjni koledzy na razie chcą poczekać. „Zobaczmy, czy da się rządzić mimo braku większości” – mówią.

Perspektywa przyszłorocznego głosowania jest także straszakiem dla tych ugrupowań, którym przyspieszone wybory mogłyby nie być na rękę. Mowa przede wszystkim o Samoobronie i Lidze Polskich Rodzin. Najmniej obaw jest wśród polityków Platformy Obywatelskiej, która cieszy się dość wysokimi notowaniami w sondażach.

Sposobem na wcześniejsze wybory byłoby odrzucenie budżetu albo dymisja rządu. Jednak to, czy ten scenariusz zostanie zrealizowany, może zależeć od pierwszych ważnych decyzji nowego parlamentu – powołania Biura Antykorupcyjnego czy zmian w prawie o radiofonii i telewizji.