Paweł R., 22-letni student chemii z Wrocławia, przyznał się do podłożenia bomby w autobusie. Został zatrzymany w Lubuskiem - w swoich rodzinnych stronach. Na co dzień 22-latek mieszkał i studiował w stolicy Dolnego Śląska. Mężczyzna wynajmował we Wrocławiu mieszkanie na jednym ze strzeżonych osiedli.

Sąsiedzi nie kryją zdziwienia. Widziałem zdjęcia, jakie pokazywała policja, ale byłem przekonany, że to nikt stąd. Odetchnęliśmy z ulgą. Mógł tutaj coś zostawić - mówi sąsiad Pawła R., Adam Szymczak.

W sąsiedztwie osiedla znajduje się warsztat samochodowy. To nagrania z kamer monitoringu należących do warsztatu pomogły policjantom w znalezieniu bombera.

Z nagrania monitoringu dość jasno wynika, gdzie ten mężczyzna się znajdował, poruszał. Kamera zarejestrowała jak wychodził z posesji, do której bramę można otworzyć tylko od zewnątrz. Zdradziła go charakterystyczna reklamówka - powiedział Konrad Czerski, właściciel serwisu samochodowego.

Informacje, do których dotarli dziennikarze RMF FM, mówią o tym, że 22-letni mężczyzna kilka miesięcy przygotowywał się do ataku. Jego plan był bardzo precyzyjny. Działał sam.

Paweł R. przyznał się do winy. Odmówił jednak składania wyjaśnień. Grozi mu dożywocie. Usłyszał trzy zarzuty - popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych i zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób.

W ubiegły czwartek niewielki ładunek eksplodował na przystanku przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Niegroźnie ranna została jedna osoba. Chwilę wcześniej kierowca wyniósł bombę z autobusu linii 145. Śledztwo w sprawie eksplozji prowadzi wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

(MKam)

RMF FM/ TVN24