Zarzut oszustwa na kwotę 3,6 mln zł postawiła prokuratura właścicielowi kantoru z Kielc. Mężczyzna miał m.in. przyjmować gotówkę na przechowanie w sejfie, a klientom obiecywał zwrot pieniędzy z zyskiem. Został aresztowany, teraz grozi mu do 15 lat więzienia.

Policja zajęła się sprawą na początku czerwca, kiedy na policję zaczęli zgłaszać się pierwsi klienci Aleksandra Z. Z zawiadomień wynikało, że przywłaszczył on sobie gromadzoną w kantorze gotówkę i uciekł. 

Jedna z osób poszkodowanych zgłosiła, że straciła w ten sposób prawie 650 tys. złotych - poinformował Arkadiusz Arciszewski z biura prasowego świętokrzyskiej policji. Dziś mężczyzna sam zgłosił się do prokuratury.

Poszkodowanych może być więcej

Właściciel kantoru przez lata przyjmował na przechowanie w sejfie gotówkę w różnych walutach i pożyczał pieniądze od klientów. Niektórym obiecywał ich zwrot z zyskiem. Na powierzone środki wystawiał zaświadczenia.

Jak informuje policja, zgłaszają się kolejne osoby, które straciły w ten sposób oszczędności. Funkcjonariusze szacują, że łączna kwota, jaką mógł przywłaszczyć Aleksander Z., może być znacznie wyższa niż 2,6 mln złotych.