"W Biebrzańskim Parku Narodowym, gdzie dwa i pół miesiąca temu miał miejsce największy pożar parku, przyroda odradza się" - mówił w poniedziałek w Goniądzu (Podlaskie) minister środowiska Michał Woś. Wręczył też honorowe odznaki zaangażowanym w akcję gaśniczą.

Pożar bagiennych łąk i lasu w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego PN wybuchł w drugiej połowie kwietnia. Trwał tydzień, akcję gaśniczo-ratowniczą zakończono 26 kwietnia. Był największym pożarem w historii Biebrzańskiego PN; z danych ze zdjęć satelitarnych wynika, że ogień objął powierzchnię prawie 5,3 tys. ha. Park ostatecznie powierzchnię tę wyliczył na 5,5 tys. ha na terenie parku i jego otuliny.

Sprawca wciąż poszukiwany

W wielodniowej akcji wzięło udział w sumie ok. 1,5 tys. strażaków zawodowych i ochotników wspieranych m.in. przez żołnierzy obrony terytorialnej, służby parkowe i leśne czy okolicznych mieszkańców. Używano samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, policji i SG.

Śledztwo, w którym m.in. ustalane są przyczyny i okoliczności tego pożaru, wszczęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Przyjmowane od początku dwie główne hipotezy, to umyślne bądź nieumyślne podpalenie. W poniedziałek prokuratura poinformowała, że w opinii biegłego z zakresu pożarnictwa przyczyną pożaru w parku było umyślne zaprószenie ognia w kilku miejscach. Sprawca jest wciąż poszukiwany.

W poniedziałek po południu w Goniądzu odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń honorowych za zasługi dla ochrony środowiska i gospodarki wodnej ministra środowiska. Otrzymało ja kilkunastu zaangażowanych w tę akcję gaśniczą strażaków, leśników i pracowników parku.

Dziękuję za ten wielki trud, za to zaangażowanie w ochronę naszej przyrodniczej perełki i to perełki nie na skalę Polski czy Europy, ale na skalę światową jako jedno z najważniejszych stanowisk dla ptactwa wodno-błotnego na świecie - powiedział Woś. W jego ocenie, akcję przeprowadzono sprawnie.

Odnosząc się do opinii biegłego, która wpłynęła do białostockiej prokuratury powiedział, że potwierdziła to, o czym już mówił, że miało miejsce "celowe, umyślne podpalenie", a jego formą - jak dodał - może być podpalanie traw. Mówił, że dlatego po pożarze ministerstwo środowiska podjęło zdecydowane działania, by m.in. sześciokrotnie zwiększyć kary za wypalanie traw, ale też wdrożyło projekt dotyczący inwentaryzacji przyrodniczej oraz audyty w parkach narodowych. Wszystko po to - jak podkreślał - "żeby do tak wielkiej tragedii, do tak wielkiego pożaru, jaki tutaj mieliśmy w Biebrzańskim Parku Narodowym już nie dochodziło".

"Przyroda znowu pokazała, jaka jest silna"

Woś zaapelował też do wszystkich, którzy mogą mieć wiedzę dotyczącą pożaru, aby zgłaszali się do organów ścigania. Wciąż aktualna jest nagroda, którą przygotował dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, wspólnie z wójtem, wspólnie z prywatnymi darczyńcami - 126 tys. zł już za wskazanie sprawcy tej wielkiej tragedii - dodał.

Minister mówił, że są też dobre informacje: "przyroda znowu pokazała, jak jest silna". Natura pokazała, że pomimo tych niesprzyjających okoliczności, bardzo szybko się odradza. I to jest dobra wiadomość - mówił Woś. Powiedział, że wstępna inwentaryzacja przyrodnicza pokazała, że na łąkowych terenach parku ten ekosystem bardzo szybko się odradza. Dodał, że nawet szybciej niż spodziewali się tego badacze i eksperci.

Woś powiedział, że inwentaryzacja będzie skupiać się też na terenach leśnych, ale to - jak zaznaczył - potrwa wiele lat, żeby w skutkach wieloletnich sprawdzić stan przyrody. Mówił, że na tę chwilę nie można powiedzieć, jak pożar "odbił się" na najcenniejszych gatunkach, jednak - jak wskazał - uważa, że najbardziej zagrożone wyginięciem są cietrzewie i orlik grubodzioby, których siedliska spłonęły w pożarze.

Woś, dziękując wszystkim zaangażowanym, podziękował też prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który - jak mówił minister - zaangażował się w koordynację działania służb, zorganizował specjalny sztab kryzysowy, był też na miejscu.

Podczas uroczystości wręczono też symboliczny czek na kwotę ponad 3,5 mln zł dla ochotniczych straży pożarnych zaangażowanych w akcję. Pieniądze zostały zebrane podczas zbiórki zorganizowanej przez Biebrzański Park Narodowy, na którą wpłacały osoby prywatne i firmy. Woś zapewnił, że nigdy nie brakowało środków na ratowanie najcenniejszych przyrodniczo obiektów w Polsce, a te dodatkowe pieniądze, to "wielkie serce Polaków", którzy chcieli podziękować w ten sposób strażakom.

Podczas uroczystości wszystkim przyjaciołom parku dziękował p.o. dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego Mariusz Siłakowski. Mówił, że skuteczna ochrona przyrody nie byłaby możliwa "bez przyjaciół pełniących różne zadania, różne funkcje w otoczeniu parku".

Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce. Zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ponad 76 mln złotych strat po czerwcowych ulewach w Małopolsce