Dopiero w przyszłym roku archeolodzy IPN-u będą mogli wznowić prace poszukiwawcze ofiar terroru stalinowskiego na warszawskich Powązkach. Tak w rozmowie z RMF FM mówi wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Chodzi o poszukiwanie osób zamordowanych przez UB i pogrzebanych w dołach śmierci na tzw. Łączce.

Prace mogą zostać wznowione dopiero w przyszłym roku, ponieważ najpierw trzeba powiększyć cmentarz i przygotować miejsce, gdzie będą przenoszone późniejsze groby osób chowanych na miejscu "dołów śmierci".

To z kolei wymaga prac geodezyjnych, a potem zmiany planu zagospodarowania przestrzennego - dziś te kilkaset metrów kwadratowych tuż obok cmentarza to teren inwestycyjny.

Taka operacja może więc potrwać kilka miesięcy. W tym czasie wojewoda planuje polubowne uzyskanie zgody od rodzin na przeniesienie grobów, pod którymi mogą leżeć ofiary bezpieki. To może być aż 400 grobów - mówi wojewoda Kozłowski.

Przygotujemy takie poszerzenie cmentarza, że jeśli trzeba będzie, wszystkie te groby będzie można przenieść - dodał wojewoda. Groby osób, które są tam pochowane w czasie późniejszym, z pełnym szacunkiem dla tych osób, dla ich żyjących bliskich, mogą zostać przeniesione o bardzo niewielki kawałek - 20-30 do 100 metrów. Liczymy na życzliwość bliskich i zrozumienie naszej skomplikowanej historii - mówi.

Jacek Kozłowski dodaje również, że w pierwszej kolejności będą przenoszone groby, z miejsc wskazanych przez IPN. Tam, zdaniem historyków i archeologów, jest  największe prawdopodobieństwo odkrycia szczątków żołnierzy wyklętych.

Dziś prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy, która umożliwia ekshumację i godny pochówek ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956. Pozwoli ona m.in. zakończyć ich poszukiwania właśnie na tzw. Łączce na Wojskowych Powązkach.

(abs)