"Żaden z właścicieli i przedsiębiorców, którzy ponieśli straty w pożarze rynku we Włoszczowie nie był ubezpieczony" - poinformowała Iwona Boratyn, rzeczniczka Urzędu Gminy we Włoszczowie. Miasto zaoferowało im pomoc.

W pożarze spłonęła znaczna część południowej pierzei rynku (pl. Wolności). Według strażaków ogień pojawił się na dachu niedawno wyremontowanej kamienicy przy wlocie ulicy Czarnieckiego. Szybko rozprzestrzeniał się na kolejne budynki w kierunku ul. Wigury.

W spalonych budynkach działały wyłącznie sklepy, stanowiące dla wielu właścicieli jedyne źródło utrzymania m.in. sklep spożywczy, odzieżowy i zielarski. Wiadomo, że trochę mienia udało się uratować. Część towaru i wyposażenia wynieśli właściciele sklepów oraz strażacy - powiedział rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej Tomasz Szymański.

Część budynków w tej części rynku została wybudowana jeszcze w XIX wieku. W ostatnim czasie niektóre zostały gruntownie wyremontowane.

Straty są bardzo duże

Szacowaniem strat zajmuje się gminno-powiatowa komisja, która zbiera informacje od właścicieli i przedsiębiorców. Na miejscu pracuje także prokurator oraz policja. Pierwsze oględziny wskazują, że w wyniku pożaru ucierpiały nie tylko dachy, ale także ściany i wyposażenie budynków. Czego nie strawił ogień, zniszczyła woda. Rozmiary zniszczeń są bardzo poważne - dodała Boratyn.

Nadal nie wiadomo, czy w wyniku pożaru została naruszona konstrukcja starych budynków i czy nie okaże się konieczna ich rozbiórka. Za wcześnie jest także by mówić o przyczynach pożaru.

Jak powiedziała Boratyn, żaden z właścicieli nieruchomości oraz przedsiębiorców, prowadzących działalność gospodarczą w spalonych budynkach nie był ubezpieczony. Ze wstępnych deklaracji gminy wynika, że osoby, które były zarówno właścicielami budynków jak i prowadziły w nich działalność gospodarczą mogą liczyć na pomoc w wysokości ok. 15 tys. zł. Sami najemnicy, niebędący właścicielami otrzymają mniejsze wsparcie.

Burmistrz Włoszczowy Bartłomiej Dorywalski zaapelował także o pomoc do rządu. Budżet gminy jest bardzo skromny, a potrzeby w wyniku tego nagłego zdarzenia są ogromne - wyjaśniła Boratyn.

(jad)