Stany Zjednoczone poprosiły Wielką Brytanię o pewną liczbę wojsk, które pomogłyby Amerykanom w ewentualnej wojnie z Irakiem - poinformowało brytyjskie Ministerstwo Obrony. Na razie jednak Brytyjczycy wstrzymują się z odpowiedzią.

Otrzymaliśmy oficjalną prośbę z Waszyngtonu, ale na razie nie daliśmy na nią odpowiedzi - oświadczył minister obrony Geoff Hoon. Brytyjczycy czekają z reakcją na przyszłotygodniową debatę na temat Iraku, jaka odbędzie się w wyższej izbie parlamentu.

Tymczasem jedna z kanadyjskich gazet donosi, że Stany Zjednoczone poprosiły o pomoc w ewentualnym ataku na Irak także inne państwa sojusznicze (około 50 krajów zaprzyjaźnionych z USA), m.in. Kanadę. Według dziennika "Globe and Mail" chodzi o wojsko oraz systemy uzbrojenia.

Prezydent George W. Bush, który dotarł już do Pragi, gdzie jutro rozpoczyna się szczyt NATO, zapewnił, że USA będą się konsultowały ze swoimi sojusznikami przed jakąkolwiek akcją przeciw Bagdadowi. Każdy ze sprzymierzeńców będzie mógł decydować, czy i jak przyłączyć się do ewentualnej wojny. Równocześnie Bush podkreślił po raz kolejny, że najważniejsze jest rozbrojenie Iraku.

Wczoraj do Bagdadu dotarła pierwsza grupa inspektorów rozbrojeniowych mająca za zadanie przygotować wszystko, co niezbędne do przeprowadzenia inspekcji irackich arsenałów. Rzeczywista misja oenzetowskich ekspertów rozpocznie się najwcześniej w przyszłym tygodniu. Jak twierdzi szef inspektorów Hans Blix, na pierwszy ogień pójdą obiekty, w których w przeszłości produkowana była broń biologiczna i chemiczna.

FOTO: Archiwum RMF

14:35