Policja zaprzecza, aby podczas interwencji tuż przed Marszem Niepodległości 11 listopada w Warszawie jej funkcjonariusz użył w stosunku do kobiety wulgarnego słowa. Głośny incydent miał miejsce w czasie zatrzymania grupy kontrmanifestantów, wśród których byli m.in. Obywatele RP. Jeden z policjantów, zwracając się wówczas do kobiety, która wsiadała do radiowozu, miał powiedzieć - jak relacjonowała sama zainteresowana: "Siadaj k...o!". Na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik Komendanta Głównego Policji podkreślił, że padły zupełnie inne słowa, a mianowicie: "Siadaj, Kulson!".

Rzeczywiście później, po wsłuchaniu się, przy użyciu specjalistycznego sprzętu, potwierdziło się, że to nie były wulgarne słowa, tylko polecenie do policjanta, który posiada takie przezwisko - relacjonował na konferencji prasowej mł. insp. Mariusz Ciarka.

Dodał, że zarejestrowane słowa zostały wypowiedziane przez dowódcę plutonu do dowódcy drużyny, a chodziło o to, by "szybko wsiadł do radiowozu".

Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji kom. Sylwester Marczak ocenił natomiast, że "sytuacja ta jest związana z ‘fake newsem’, inaczej tego nie można określić".

Jak zdradził, sprawa dotyczy dwóch doświadczonych policjantów z wieloletnim stażem: dowódcy plutonu o imieniu Michał i dowódcy drużyny mł. asp. Mateusza.

Słowa dowódcy plutonu były skierowane do Mateusza odnośnie tego, by usiadł w radiowozie, w sposób jasny, konkretny. Pamiętajmy, że to są sytuacje, kiedy wszystko dzieje się dynamicznie, również komunikaty między nimi są konkretne - tłumaczył Sylwester Marczak.

"Witam, jestem Mateusz, pseudonim dla kolegów: Kulson"

Z dziennikarzami spotkali się również bohaterowie sytuacji zarejestrowanej w czasie Marszu Niepodległości.

Witam, jestem Mateusz, pseudonim dla kolegów - podkreślam: dla kolegów - Kulson - oświadczył jeden z nich.

Jak widać, policjant z tego słynnego filmiku naprawdę istnieje i to jestem ja. Słowa, które padły, to: "wsiadaj, Kulson" - a nie tak, jak było to insynuowane - wyjaśnił policjant.

Dodał, że przezwisko nadali mu koledzy "około pięć lat temu". Nie potrafił go wytłumaczyć.

Zapytany przez dziennikarzy, jak się czuje, "dźwigając brzemię popularności", odparł: Telefon mój gorzej to znosi, cały czas dzwoni, muszę ładować baterię.

Dowódca plutonu Michał, który miał skierować do "Kulsona" głośne już słowa, podkreślił, że są kolegami z jednej kompanii w oddziale prewencji.

Wydałem mu polecenie: "siadaj, Kulson", po ksywce się zwróciłem i to wszystko, co mam do powiedzenia - stwierdził.

"Szanujcie pracę policjantów, nie prowokujcie, poddawajcie się poleceniom"

Rzecznik Komendanta Głównego Policji mł. insp. Mariusz Ciarka zaznaczył, że policja podjęła działania natychmiast po tym, jak w mediach pojawiła się informacja o użyciu przez funkcjonariusza wulgarnych słów. Natychmiast zostały wszczęte czynności kontrolne. Ci policjanci zjechali już po służbie do domów, byli więc rozpytywani przez funkcjonariuszy Biura Kontroli KGP. Od razu pierwsze informacje, które napłynęły, to takie, że nikt nie użył słów wulgarnych. To było polecenie wydane przez starszego rangą policjanta do młodszego policjanta - relacjonował.

Podkreślił również, że obaj funkcjonariusze działają na "pierwszej linii i wykonują na co dzień kawał ciężkiej roboty".

Zwracając się do opinii publicznej, Ciarka zaapelował: Szanujcie pracę policjantów, nie prowokujcie, poddawajcie się poleceniom - wtedy nie będzie sytuacji, które wymagają użycia siły.

Dodał, że każdy może złożyć skargę, jeśli ma wątpliwości dotyczące działań policjantów.

Policjant to funkcjonariusz publiczny, który reprezentuje państwo (...). Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do postępowania policjantów, każdy może złożyć skargę. Policjant ma określone prawa, o których powinniśmy wiedzieć, a my jako obywatele mamy prawa, ale mamy też obowiązki. M.in. obowiązkiem jest poddanie się poleceniom wydawanym przez policjantów - podkreślił Ciarka.


(e)