Brak łączności, brak możliwości wezwania wsparcia, a przez to ryzyko mniej skutecznej pomocy potrzebującym. Z takimi problemami w miniony weekend zetknęli się ratownicy medyczni w Wielkopolsce.


Wojewódzka dyspozytornia medyczna przejęta od 1 października przez administrację wojewody - przestała działać. Oficjalnym powodem była konieczność dezynfekcji i wietrzenia pomieszczeń, po stwierdzeniu covid-19 u jednego z pracowników. Dyspozytornia zastępcza działała tylko w teorii, a łączność radiowa, do której odesłano zespoły ratownictwa - nie działa od czerwca.

Ratownicy medyczni, z którymi rozmawialiśmy alarmują, że jeśli podobna sytuacja się powtórzy - dla pacjentów może oznaczać katastrofę. To wniosek po konkretnej sytuacji, do jakiej doszło w minioną sobotę, kiedy dyspozytornia przestała działać. Nasz zespół był na wypadku komunikacyjnym i podczas działań okazało się, że poszkodowanych jest więcej osób. Ratownicy potrzebowali wsparcia, ale nie dodzwonili się do dyspozytorni. Nie mieli też informacji o żadnym numerze zastępczym. Ostatecznie sami musieli sobie poradzić na miejscu - tłumaczy Jakub Wakuluk z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu, który tego dnia pełnił dyżur.

Po zaalarmowaniu koordynatora wojewódzkiego o sytuacji, ratownicy usłyszeli, że mają korzystać z łączności radiowej. Ta jednak od czerwca nie działa, co urzędnicy wojewody tłumaczą jej modernizacją. Ze względu na rejon, który teraz będzie obejmować, będzie to szerszy zakres, dlatego właśnie system łączności radiowej przechodzi modernizację i Urząd Wojewódzki dokłada wszelkich starań, żeby ta łączność była na jak najlepszym poziomie - tłumaczy Mateusz Daszkiewicz z biura prasowego WUW.

O konkretnym terminie oddania zmodernizowanego systemu łączności nie ma jednak mowy. Urzędnicy tłumaczą, że w dniu, w którym wyłączono dyspozytornię, zapewniono rozwiązanie zastępcze. Skorzystaliśmy z procedury zastępowalności dyspozytorni medycznych, ze względu na dezynfekcję, która była prowadzona.(...) Była oczywiście zapewniona łączność komórkowa i łączność SWD PRM - wyjaśnia Mateusz Daszkiewicz. Problem jednak w tym, że medycy nie dostali żadnej informacji o tym pod jaki numer mają dzwonić, by połączyć się z koordynatorem ich działań.


O kłopotach z "przełączeniem" dyspozytorni pisaliśmy na naszym portalu w połowie września.

Według ratowników sytuacja, która miała miejsce w minioną sobotę jest niedopuszczalna, a obawa jej wystąpienia w przyszłości - jest w pełni uzasadniona, m.in. przez braki kadrowe. Urzędnicy wojewody potwierdzają, że wciąż poszukują wykwalifikowanych pracowników, a obecny zespół to zaledwie połowa optymalnej liczby pracowników.

Jak nieoficjalnie przekazali nam ratownicy pracujący w karetkach, zdarza się, że pracownicy dyspozytorni w okrojonym składzie - nie znajdują czasu na kluczowe zadania. Jeden z zespołów, transportujących pacjenta w ciężkim stanie na prośbę o kontakt z placówką, do której jechał, miał usłyszeć, ze dyspozytor nie ma na to czasu.



Gorąca Linia RMF FM jest do Waszej dyspozycji! Przez całą dobę czekamy na informacje od Was, zdjęcia i filmy.

Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.