Polskie normy nakazują drogowcom chronić mieszkańców domów jednorodzinnych przed hałasem powyżej 55 decybeli. Rozmowa to 60 decybeli. Aby spełnić normy dopuszczalnego hałasu, większość dróg i ulic w Polsce trzeba by obudować ekranami akustycznymi - pisze "Dziennik Polski". Według gazety, drogowcy wymyślili, jak rozwiązać ten problem. Proponują... zwiększenie dopuszczalnych poziomów hałasu.

Jeśli normy hałasu są przekroczone, drogowcy mają obowiązek ustawienia ekranów akustycznych. To bardzo dużo kosztuje, a do tego nie wszyscy mieszkający przy drogach godzą się na zasłonienie ich domów i okien przez wielkie ściany.

Chcieliśmy wyremontować drogę wojewódzką przebiegającą przez Zielonki. Koszty tego remontu wyniosłyby 20 mln zł, koszty ekranów akustycznych, jakie musielibyśmy zamontować - 40 mln zł - mówi Grzegorz Stech, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie.

I kolejny przykład. Od wielu miesięcy górale protestują przeciwko rozbudowie "zakopianki", m.in. dlatego, że boją się odgrodzenia ich ekranami od drogi, którą jadą do nich turyści. Problem można rozwiązać. Konwent Dyrektorów Zarządów Dróg Wojewódzkich oraz Polski Kongres Drogowy przygotowały propozycje zmian w przepisach dotyczących ochrony przed hałasem.

Dziś w strefie śródmiejskiej dopuszczalny hałas to 65 decybeli; drogowcy proponują podniesienie granicy do 75 decybeli. Przy drodze zabudowanej domami jednorodzinnymi hałas nie może być wyższy niż 55 db; nowy dopuszczalny poziom miałby wynieść 65 db. W strefie ochronnej uzdrowiska lub koło szpitali poza miastem niepożądane dzięki dochodzące z dróg mogą mieć natężenie 50 db; po zmianach mogłyby mieć 60 db - informuje "Dziennik Polski".

Wczoraj projekty zmian w przepisach trafiły na ręce małopolskich parlamentarzystów. Drogowcy chcą, by posłowie lobbowali u ministra środowiska, aby zmienił swoje rozporządzenie w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu, jako bardziej rygorystyczne od np. norm niemieckich - czytamy w "Dzienniku Polskim".