Czy dwie kolizję na autostradzie A4, przed miejscem wypadku prezydenckiej limuzyny, mogły mieć wpływ na wypadnięcie z drogi samochodu z Andrzejem Dudą? Prokuratura bada taki wątek - przyznaje Lidia Sieradzka, rzeczniczka prokuratury w Opolu.

Czy dwie kolizję na autostradzie A4, przed miejscem wypadku prezydenckiej limuzyny, mogły mieć wpływ na wypadnięcie z drogi samochodu z Andrzejem Dudą? Prokuratura bada taki wątek - przyznaje Lidia Sieradzka, rzeczniczka prokuratury w Opolu.
Miejsce, w którym doszło do incydentu z udziałem prezydenckiej limuzyny /Brzeg24 /PAP

Z ustaleń reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego wynika, że około 10 kilometrów przed miejscem, gdzie pękła opona w prezydenckim BMW i samochód zjechał do rowu, w ciągu dnia były dwie inne kolizje - po obu stronach autostrady, w bliskiej odległości od siebie.

W tych kolizjach nikt nie ucierpiał, ale prokuratorzy nie wykluczają, że np. części rozbitych aut -  np. drobne elementy na jezdni - mogły mieć związek z przebiciem opony.

Śledczy badali więc nie tylko dwukrotnie miejsce samego wypadku auta prezydenta, ale i miejsca tych kolizji.

Na niedzielę planowane są pierwsze przesłuchania - niewykluczone, że będą dotyczyły uczestników tych dwóch kolizji albo osób, które widziały i zarejestrowały moment, gdy pęka opona i auto prezydenta zjeżdża do rowu.

Śledztwo w sprawie incydentu na A4 wszczęła w sobotę Prokuratura Okręgowa w Opolu. Dotyczy ono nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

Samochód prezydenta Andrzeja Dudy ma też trafić do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Tam zostanie poddany szczegółowym badaniom i ekspertyzom. Przede wszystkim badana będzie opona, która wystrzeliła podczas podróży prezydenta.

Został też już powołany biegły, który ma przygotować szczegółową opinię. Inny biegły - także z laboratorium policji - ma odtworzyć przebieg zdarzenia na autostradzie A4 - to jak zachowywało się auto po wystrzeleniu opony.

(abs)