Premier Donald Tusk zapowiedział, że poprosi o wyjaśnienia w sprawie incydentu z udziałem Lecha Wałęsy na lotnisku w Londynie. „Sprawdzę. Ale nie przeceniałbym rangi tego zdarzenia” – stwierdził.

Tusk przyznał, że dostał informację o problemach Lecha Wałęsy na lotnisku. Jednocześnie zastrzegł, że nie jest to pierwsza taka sytuacja z udziałem osoby publicznej. Są kraje, które mają bardzo rygorystyczne procedury. Być może Lech Wałęsa padł ich ofiarą, a także być może jakiejś niestaranności ze strony urzędnika ambasady - stwierdził wymijająco. Dodał, że nie chce przeceniać rangi całego wydarzenia.

"Nigdy więcej do Londynu"

Wczoraj wieczorem na swoim blogu Lech Wałęsa stwierdził, że został bardzo źle potraktowany przez pracowników polskiej ambasady w Londynie i obsługę lotniska Heathrow. Były prezydent poleciał tam, by uczestniczyć w specjalnym pokazie filmu "Wałęsa, człowiek z nadziei".  Zostałem kłamliwie i prowokacyjnie wystawiony przez Ambasadę Polską w Londynie i sponiewierany przez odprawę na lotnisku - stwierdził. Nie chciał jednak zdradzić, o co dokładnie chodziło.

Polska ambasada w Londynie wydała komunikat, w którym wyjaśniono, co tak wzburzyło byłego prezydenta. Podczas odprawy paszportowej i granicznej Wałęsy w saloniku VIP na lotnisku Heathrow służby graniczne poprosiły byłego prezydenta o poddanie się rutynowej kontroli bezpieczeństwa.

Ambasada twierdzi, że "miało to związek z faktem, że osoba byłego prezydenta/premiera/ministra nie mieści się w kluczu osób, którym - według przepisów brytyjskich - przysługuje zwolnienie z kontroli granicznej przy wylocie (ambasada przed wizytą wystąpiła do brytyjskiego MSZ z wnioskiem o odstąpienie od kontroli, na który otrzymała, na piśmie, odpowiedź odmowną)". Ubolewamy, że Pan Prezydent musiał się poddać kontroli - podkreślono w komunikacie.