"O tamtych wydarzeniach mówi się w szkołach jak o wojnie polsko-ukraińskiej" - powiedziała w czasie dyskusji w RMF i RM24.pl historyk Olga Popovych. Marcin Zaborski pytał o trudne stosunki między naszymi krajami. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci dla obu stron jest Stepan Bandera, przywódca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Do rozmowy włączyli się historyk dr hab. Grzegorz Motyka i dr Adam Eberhardt z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Mimo skazy w stosunkach z Ukrainą, to właśnie Polska jest krajem, który wspiera europejskie aspiracje Kijowa, co przynosi wymierne efekty. Według badania grupy "Rating", ciepło do Polaków odnosi się 58 proc. Ukraińców, a negatywny tylko co dwudziesty badany.

O tamtych wydarzeniach nie mówi się w szkołach. Przedstawia się je jako wojnę ukraińsko-polską, przedstawia się ten okres jako bohaterski w dziejach Ukrainy. Wiedza na ten temat jest czerpana przez przekaz medialny. A przekaz medialny jest różny - komentowała Olga Popovych.

Profesor Grzegorz Motyka jest zdania, że działalność UPA będzie zawsze tym punktem niezgody między Polską a Ukrainą. Po stronie polskiej UPA nigdy nie uznamy za bohaterów i sobie nie wyobrażam, by jakikolwiek polski polityk złożyć wieniec pod pomnikiem UPA. Ze względu na pamięć o Wołyniu to jest to niemożliwe - mówił podczas debaty w RMF FM.

Co zrobić, by przezwyciężyć wzajemną niechęć części społeczeństw polskiego i ukraińskiego? Według ekspertów biorących udział w debacie, ważna jest edukacja i skuteczne informowanie. 

Doktor Adam Eberhardt zauważa, że Stepan Bandera, założycielem frakcji OUN, której członkowi wraz z UPA mordowali Polaków, wszedł już do kultury masowej na Ukrainie. Wyrzucenie go ze świadomości masowej może być trudne, a wręcz niemożliwe. Nie da się na tym etapie wykorzenić pamięci o Banderze, a kolejne miny czekają - mówi.

Przeciętny Ukrainiec niewiele o Wołyniu wie. Natomiast przedstawiciele ukraińskich elit mają wiedzę na ten temat. Dzisiejszy polityczny spór polsko-ukraiński między innymi jest tak gorący, bo po stronie ukraińskiej istnieje fałszywy obraz wydarzeń i niezrozumienie jak ważny dla Polaków jest ten temat - powiedział dr Eberhardt.

Samo zawołanie "Sława Ukrainie" jest dziś odpowiednikiem "Viva la France" - dodaje dr Eberhardt.

Olga Popovych zwraca jednak uwagę, że "Sława Ukrainie" jest nie tylko zawołaniem UPA. My o tym wiemy historycznie. Dla Ukraińców to hasło nabrało oddźwięku patriotycznego - mówi. Jeśli jeszcze będą jakieś manipulacje po polskiej stronie o tym haśle, to będzie już problem - dodaje historyk. 

(az)