Słowaccy ratownicy odnaleźli dwóch polskich snowboardzistów poszukiwanych od wczoraj w rejonie Kasprowego Wierchu. Na przemarzniętych mężczyzn natrafili w Dolinie Cichej, następnie sprowadzili ich do Podbańskiego, po drugiej stronie Tatr.

Snowboardziści są cali i zdrowi. Zostaną przetransportowani do centrali Horskiej Zahrannej Służby w Starym Smokowcu po południowej stronie Tatr.

Mężczyźni spędzili noc w wiacie służącej turystom do schronienia się przed deszczem. Rano zaczęli schodzić w dół doliny. W głębokim śniegu pokonali kilka kilometrów. Ratownicy natrafili na nich przy Dolinie Liptowskiej Tomanowej. Słowacy podkreślają, że obaj Polacy mieli ogromne szczęście. W Dolinie Cichej zeszło w ciągu ostatnich godzin wiele dużych lawin. Każda z nich stanowiła śmiertelne zagrożenie.

Mężczyźni zaginęli w niedzielę w rejonie Kasprowego Wierchu. W Tatrach obowiązuje 4. stopień zagrożenia lawinowego. Do poszukiwań włączyli się słowaccy ratownicy. Sprawdzali leżącą po ich stronie granicy Dolinę Cichą. Ratownicy TOPR z kolei patrolowali rejon Kasprowego z pokładu śmigłowca.

Snowboardziści to mieszkańcy Tylmanowej. Mimo fatalnej pogody wybrali się na trasę w Kotle Goryczkowym. Nie wrócili na noc do domu. Ich samochód stał na jednym z parkingów w Zakopanem, a telefony komórkowe nie odpowiadały.

Snowboardziści zapłacą za akcję ratunkową

Snowboardziści prawdopodobnie będą musieli zapłacić za akcje ratunkową. Wszystkie akcje w górach naszych południowych sąsiadów od kilku lat są już odpłatne. Dlatego mężczyźni, mimo że nie planowali zejścia na Słowację, będą musieli pokryć wynagrodzenie siedmiu ratowników Horskiej Zachrannej Służby. Ratownicy wyszli na poszukiwania mimo bardzo wysokiego, czwartego stopnia zagrożenia lawinowego.

W Tatrach obowiązuje 4., niemal najwyższy stopień zagrożenia lawinowego.

Tatrzańskie szlaki są praktycznie niedostępne. Droga do Morskiego Oka pokryta jest grubą warstwą śniegu, Dolina Pięciu Stawów została odcięta od świata. Lawina, która zeszła ze szczytu Kasprowego Wierchu podczas ratrakowania trasy narciarskiej, zerwała siatki zabezpieczające trawers łączący wierzchołek z Kotłem Goryczkowym.

Leśniczy z Tatrzańskiego Parku Narodowego Marcin Strączek-Helios ostrzegł, że najpopularniejszy szlak w Tatrach, droga do Morskiego Oka, został zasypany grubą warstwą śniegu. Śniegu jest tak dużo, że pług, który próbował udrożnić trasę, utknął w okolicy Wodogrzmotów Mickiewicza. Na końcowym odcinku mogą schodzić lawiny ze żlebu Żandarmerii.

Ratownicy górscy poinformowali, że dojście do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich jest praktycznie niemożliwe - leży tam średnio 176 cm śniegu. Szlaki w Tatrach zasypane są grubą warstwą świeżego śniegu i są nieprzetarte. Miejscami powstały duże zaspy.