Andrzej Urbański mimo, że został odwołany wciąż jest szefem podległego prezydentowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W tej chwili jest na zwolnieniu lekarskim, co uniemożliwia odwołanie go z tej funkcji.

Gdy składał dymisję z funkcji szefa Kancelarii mówił, że na osobach piastujących takie stanowiska nie może ciążyć nawet cień podejrzeń.

W samym BBN-ie pytanie o zwolnienie szefa budzą lekką panikę. Sekretariat odsyła do rzecznika, a rzecznik do zastępcy Andrzej Urbańskiego. Ostatecznie reporterkę RMF odesłano do ministra Macieja Łopińskiego zaznaczając z rozbrajającą szczerością, że w BBN-e nikt nie wie kto jest szefem. Łopiński z kolei jak zaklęcie powtarzał tylko jedno zdanie, że Urbański nie został odwołany, bo choruje.

Ile potrwa jeszcze taka sytuacja nie wiadomo. Na pewno nie jest to kwestia kilku dni, ponieważ prezydent nie zdecydował jeszcze kto ma być nowym szefem biura. Najczęściej wymienia się Władysława Stasiaka, obecnego wiceministra spraw wewnętrznych, który z Lechem Kaczyńskim zna się od Najwyższej Izby Kontroli.