Jeśli opozycja nie przełamie wzajemnej nieufności i nie będzie gotowa do porozumienia, to na koniec do wyborów pójdą: wielka Platforma, wielka Lewica, wielki PSL i wielki Hołownia, a wygra je PiS - przestrzega prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w wywiadzie dla czwartkowej "Gazety Wyborczej".

Trzaskowski, lider zainaugurowanego w ostatnią sobotę ruchu "Wspólna Polska" przekonuje, że potrzebna jest wspólna lista opozycji w wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Jestem absolutnie przekonany, że nie wygramy żadnych wyborów, jeżeli się nie porozumiemy - podkreśla polityk.

Chyba lepiej zrobić to wcześniej, niż dogadywać się w ostatnim tygodniu przed wyborami? W moim poczuciu warunkiem wygranej jest wspólna lista opozycji do Sejmu. Po wyborach możemy się rozejść do osobnych klubów. W perspektywie jest przecież koalicyjny rząd, a więc konieczność współpracy i kompromisu - zauważa Trzaskowski i przestrzega: Jeśli opozycja nie przełamie wzajemnej nieufności i nie będzie gotowa do porozumienia, to na koniec do wyborów pójdą: wielka Platforma, wielka Lewica, wielki PSL i wielki Hołownia, a wygra je PiS. I będzie rządził przez następne cztery lata.

Przypomina jednocześnie, że taki projekt udał się już w zeszłorocznych wyborach do Senatu i wcześniej w wyborach europejskich. Jest jeden podstawowy warunek - zaufanie. Dzisiaj go brakuje, bo każdy zbyt często gra na siebie. Jeśli zaczniemy robić coś razem, to możemy zmienić ten nastrój. Na to się nastawiam - mówi prezydent Warszawy.

Jego zdaniem wyborów w 2023 roku nie da się też wygrać bez pełnego sprofesjonalizowania opozycji. Na początek opozycja musi się dorobić zaplecza analitycznego z prawdziwego zdarzenia, które pozwoli dotrzeć do ludzi, zbadać, co ich najbardziej boli, nurtuje, jakie mają aspiracje. Jako ruch przygotujemy diagnozę społeczną. Będę się nią dzielił z całą opozycją - zapewnia Trzaskowski.

Przyznaje, że każda z partii opozycyjnych ma własnych ekspertów, jednak - według niego - "należy to wszystko połączyć w sieć". Potrzebna jest analiza, platformy internetowe, odkłamywacze manipulacji PiS, słowem - to, co przed 2015 r. zbudował PiS, organizując Kluby "Gazety Polskiej". Byli w stanie pozyskać fundusze i stworzyli platformy internetowe, które wspierają ich stronę, wPolityce.pl, Niezalezna.pl, zbudowali się też w mediach społecznościowych. Są megaefektywni w powielaniu pewnego przekazu - mówi lider "Wspólnej Polski".

Jak zastrzega, nie chce takiego rozwiązania kopiować "jeden do jednego" - "robić propagandowej agitki", bo - jego zdaniem - "po stronie opozycyjnej nikt tego nie wytrzyma". Natomiast warto mieć instrumenty, które bardziej efektywnie budują przekaz opozycji i demaskują kłamstwa oraz manipulacje pisowskiej machiny propagandowej - zaznacza Trzaskowski.

W jego ocenie problemem opozycji jest także nikłe poparcie w matecznikach PiS. Uważam, że partie opozycyjne mają identyczny problem z dotarciem do wyborców w trudnym terenie. Po kampanii prezydenckiej przyjechało do Warszawy kilkunastu samorządowców z Podkarpacia. Mówię im "Przyjadę do was porozmawiać", a oni na to: "Wie pan, jak przyjedzie Platforma, to się wszyscy będą bali, nie będą chcieli z panem rozmawiać". Zapisanie się do Platformy na Podkarpaciu to jest wyrok śmierci, od razu kontrole urzędowe, szykany, wszyscy się interesują - "przyjdzie dyrektor szkoły do mojej żony nauczycielki i powie, żeby się przestała wygłupiać itd." - mówi prezydent stolicy. Potem powiedzieli mi, że gdybym przyjechał jako samorządowiec, to łatwiej im będzie przyjść na spotkanie, bo łączą nas sprawy lokalne, jest inaczej. Pytam: "A jak moja żona ze swoją fundacją przyjedzie porozmawiać o edukacji?". Co słyszę? "A to wszyscy przyjdziemy" - dodaje.