Po wypadku na Krokwi, ciężko rannego czeskiego skoczka trzeba było przewieźć karetką z Zakopanego do Krakowa, bo najbliższy helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który mógł wykonać taki lot, znajduje się w Warszawie. W Krakowie stacjonuje śmigłowiec MI 2, ale nie może wykonywać lotów po zmierzchu.

Według dyrektora zakopiańskiego szpitala Sylweriusza Kosińskiego karetka dowiozła pacjenta w 75 minut. Transport byłby znacznie szybszy, gdyby szpital w Zakopanem mógł skorzystać ze śmigłowca TOPR, który był na miejscu. Maszyna Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego nie może jednak przewozić pacjentów między szpitalami - zabraniają tego przepisy. TOPR od dawna stara się o zmianę prawa, ale resort zdrowia nie chce o tym słyszeć.