49-letni górnik zginął w należącej do Kompanii Węglowej katowickiej kopalni "Sośnica-Makoszowy". To już czwarty śmiertelny wypadek w polskim górnictwie w ostatnich dniach.

Jak poinformował Jan Czypionka z biura prasowego Kompanii Węglowej, wypadek miał miejsce w zabrzańskiej części tego zakładu, dawniej samodzielniej kopalni "Makoszowy", na poziomie 850 metrów.

Ok. godz. 11.30 pracujący w ścianie górnik został uderzony w głowę pękniętym rdzennikiem stojaka obudowy zmechanizowanej. Był transportowany na powierzchnię, reanimowany przez półtorej godziny. Niestety o godz. 13.01 lekarz stwierdził zgon - powiedział Czypionka.

Zmarły był doświadczonym pracownikiem z trzydziestoletnim stażem pracy. Pozostawił żonę i dziecko.

Kolejna tragedia pod ziemią

To już kolejny śmiertelny wypadek w śląskich kopalniach w ostatnich dniach. W czwartek w kopalni Kompanii Węglowej "Chwałowice" w Rybniku 41-letni górnik kombajnista został podczas prac naprawczych dociśnięty elementem obudowy zmechanizowanej do przenośnika ścianowego.

W środę w innej kopalni Kompanii - "Piekary" w Piekarach Śląskich - 49-letni górnik doznał śmiertelnego urazu głowy podczas prac związanych z przemieszczaniem napędu wysypu przenośnika ścianowego.

W miniony poniedziałek 52-letni pracownik firmy świadczącej usługi na rzecz Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń został przygnieciony przez osuwające się skały w wyrobiskach dawnej kopalni "Pstrowski" w Zabrzu.

Od początku roku w polskich kopalniach zginęło 19 osób.