Do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął już wniosek premiera Donalda Tuska w sprawie wyjazdu prezydenta na szczyt – dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Chodzi o określenie, kto wyznacza skład delegacji. Konstytucjonaliści twierdzą jednak: to spór polityczny, więc Trybunał się nim nie zajmie.

Nie wiadomo, kiedy wniosek szefa rządu zostanie rozpatrzony i czy w ogóle Trybunał nim się zajmie. Na razie sprawdzane jest, czy spełnia wymogi formalne; czy został złożony w odpowiedniej liczbie kopii; czy podpis pod nim złożyła odpowiednia osoba i czy powołano się na odpowiednie przepisy.

Potem sędziowie trybunału będą musieli zdecydować, czy mogą zająć się wnioskiem premiera. Trybunał nie określa bowiem kompetencji organów państwa. Rozstrzyga tylko, czy zostały naruszone przepisy Konstytucji czy nie – przypomina prawnik Marek Chmaj. A według konstytucjonalistów spór między premierem a prezydentem jest polityczny, a nie kompetencyjny. Dlatego Trybunał nie ma podstaw, żeby się nim zajmować.

Oprócz tego – jak ocenia profesor Marek Chmaj – wnisek premiera ma niewłaściwego adresata. Premier, z prośbą o rozstrzygnięcie tego problemu powinien zwrócić się raczej do wyborców, a nie Trybunału Konstytucyjnego. Między tymi panami jest spór o politykę, o to, kto powinien grać pierwsze skrzypce. (…) Poza tym mamy wzajemną, personalną niechęć - mówi naszej reporterce prof. Chmaj:

A psychoanalizą Trybunał jeszcze się nie zajmował i raczej się nie zajmie. Przedmiotem wniosku jest rozstrzygnięcie, czy o udziale prezydenta w posiedzeniach Rady Europejskiej decyduje on samodzielnie, czy robi to premier. I tu tkwi problem. Prezydent jest człowiekiem wolnym, może jeździć, gdzie tylko chce i gdzie go wpuszczą - ocenia Chmaj:

Właściwe pytanie do Trybunału powinno więc dotyczyć prowadzenia polityki zagranicznej. Wtedy byłaby szansa, że sędziowie się nim zajmą.