Rozegrany na oczach europejskiej opinii publicznej spór premiera Donalda Tuska z prezydentem Lechem Kaczyńskim znów przesłonił sprawy, o które chodziło na szczycie UE - komentuje w piątek niemiecki dziennik "Die Welt".

Jak pisze w artykule zatytułowanym "Zabawa w krzesełka po polsku", w Warszawie panuje kohabitacja, "a dokładniej mówiąc - trudny splot powiązań", mimo że "bliźniacy Kaczyńscy już nie rządzą wspólnie".

Lech Kaczyński traktuje swój urząd bardzo poważnie. Dlatego poinformował o swoim życzeniu wzięcia udziału w szczycie UE jako głowa państwa - pisze "Die Welt". Dodaje, że bez wątpienia to rząd jest odpowiedzialny za politykę zagraniczną w Polsce, ale i rezydent pełni większą rolę niż brytyjska królowa albo prezydent Niemiec.

Polska konstytucja mgliście wspomina o współdziałaniu prezydenta z rządem w kwestii polityki zagranicznej. Jednak przypadków działania przeciwko sobie konstytucja już nie przewidziała - pisze niemiecki dziennik.

Premier Tusk był w kłopotliwym położeniu. Ciężko wydać głowie państwa zakaz wyjazdu. Z Brukseli nadeszła informacja, że przy stole konferencyjnym nie będzie dla Polski dodatkowego krzesła. Podróż na szczyt mogła przypominać wyścig jak w zabawie w krzesełka - ocenia "Die Welt".

Zauważa też, że już na szczycie podczas debaty na temat pakietu klimatycznego Polacy "nieoczekiwanie mówili jednym głosem". Zadając pytanie, kto wygrał ten spór "Die Welt" ocenia, że "w Polsce nie będzie nudno". "Już cieszymy się na kolejny szczyt" UE - podsumowuje gazeta.