Dramatyczna sytuacja finansowa szpitala chirurgii urazowej przy Barskiej w Warszawie. Placówce - z powodu 120 milionowego zadłużenia - może grozić zamknięcie. Pracę straciłoby wtedy ponad 300 osób.

Nowy dyrektor ma stanowić panaceum na problemy szpitala. Dotychczasowa szefowa "Barskiej" - Mirosława Rutkowska - zrezygnowała ze względu na fatalną kondycję finansową placówki. Nowy dyrektor Leszek Średziński chce w ciągu dwóch tygodni opracować program naprawczy, którego pierwsze efekty mają być widoczne już za pół roku. Jak mówi, szpital musi więcej zarabiać niż wydawać. 

Średziński nie wyklucza zmiany profilu lecznicy. Czy tak się stanie, będzie wiadomo za tydzień, dwa. Będziemy podejmować decyzję, czy interna i chirurgia zostaną na Barskiej czy być może będziemy szli w kierunku szpitala monoprofilowego, bazującego na ortopedii i rehabilitacji. Te decyzje na pewno są przed nami - mówi Średziński. 

"Za zmianami kryją się zwolnienia"

O ograniczeniu zakresu działalności szpitala i skupieniu się na profilu ortopedyczno-rehabilitacyjnym głośno jest od co najmniej dwóch miesięcy. Takie informacje docierały do pracowników, którzy je głośno krytykują. Szczególnie nie podobają się im pomysły likwidacji interny i chirurgii urazowej. Podkreślają, że za tymi zmianami kryją się zwolnienia.  

Poprzednia pani dyrektor miała swoje propozycje na wyjście z trudnej sytuacji - mówi rzeczniczka marszałka województwa mazowieckiego Marta Milewska. Czekamy na propozycje nowego dyrektora i wierzymy, że znajdzie takie rozwiązania, które pozwolą wyjść szpitalowi na prostą - dodaje. 

Jednym z zadań nowego dyrektora będzie zdobycie zaufania załogi szpitala, która krytycznie podchodziła do zmian proponowanych przez jego poprzedniczkę. Ewentualna zmiana szyldu szpitala nie była jedynym powodem do niezadowolenia pracowników szpitala. Krytykowali oni też przekształcenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego - jednego z najnowocześniejszych w Warszawie - w Izbę Przyjęć. To bije w pacjentów - mówili kilka tygodni temu. Ich zdaniem, zamknięcie SOR-u i brak odpowiedniej kadry (jej część zrezygnowała) skutkuje niewykorzystaniem tomografu komputerowego i wożeniem pacjentów na badania do innych szpitali. Pytali retorycznie, jak można oszczędzać na czymś, na czym można zarabiać?

Leszek Średziński obiecuje reaktywację tomografii komputerowej. Uważa, że szpital musi mieć wszystkie elementy szpitala niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. Trudno sobie wyobrazić "Barską" bez zaplecza diagnostycznego, dlatego zrobimy wszystko, by uruchomić tomografię komputerową - obiecuje. Nowy dyrektor nie zamierza jednak ponownie otwierać SOR-u. Mówi, że dziś nie jest to możliwe. Mamy zagwarantowaną przez NFZ możliwość zakontraktowania Izby Przyjęć - mówi. 

Tak trzeba zorganizować pracę szpitala, by mógł się on ustabilizować - mówi rzeczniczka marszałka województwa mazowieckiego. To będzie trudne, bo taka działalność jaką prowadzi ten szpital, jest nisko finansowana przez NFZ.

"Zadłużenie najwyższe na Mazowszu"

Nowy dyrektor zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale jest pełen optymizmu. Zaznacza, że zastał szpital w fatalnej sytuacji finansowej. Jeżeli chodzi o zadłużenie szpitali, to nasze jest chyba najwyższe na Mazowszu - mówi. Zapowiada walkę nie tylko z zadłużeniem szpitala, ale też z odzyskaniem pieniędzy od NFZ za nadwykonania. W sądzie toczy się sprawa o zwrot 11 milionów z tego tytułu.  

Nowy dyrektor rozpoczął pracę od rozmowy z pracownikami, bo jak mówi to jest jedna z największych wartości szpitala przy Barskiej. Zmiany są nieuniknione. Do szpitala zapukał już komornik. Mówienie, że szpital wychodzi na prostą jest przedwczesne, tak jak mówienie, że już dawno  umarł - uważa.