Rząd Macedonii nie odstąpi od ultimatum postawionego separatystom albańskim. "Macedonia wyeliminuje albańskich ekstremistów" - zadeklarował prezydent tego Kraju Borys Trajkowski. Jednocześnie zapewnił, że armia przejmie kontrolę nad atakowanymi przez rebeliantów terenami nadgranicznymi.

Władze w Skopje odrzuciły wczorajszą propozycję albańskich rebeliantów zawieszenia broni i rozpoczęcia rokowań. Jednocześnie po spotkaniu z przywódcami najważniejszych partii politycznych w kraju prezydent Macedonii Boris Trajkowski zapowiedział rozpoczęcie "szybkiej neutralizacji zagrożenia terrorystycznego." Liderzy partii potępili również użycie przez Albańczyków przemocy do osiągnięcia celów politycznych. "Zgodziliśmy się, że armia powinna objąć pełną kontrolą wszystkie granice, a siły KFOR-u powinny zrobić to samo po stronie kosowskiej." Trajkowski dodał, że po zakończeniu akcji dojdzie do dialogu politycznego ze wszystkimi partiami w Macedonii. Prezydent liczy na to, że dzięki rozmowom rozwiązane zostaną wszystkie problemy narodowościowe.

Albańscy rebelianci, atakujący wioski i miasto Tetovo po stronie macedońskiej zaproponowali wczoraj jednostronnie zawarcie rozejmu. Miał on pozwolić na rozpoczęcie rozmów w sprawie pokojowego rozwiązania konfliktu. Tak twierdził Ali Ahmeti, rzecznik Narodowej Armii Wyzwolenia. Ahmeti przedstawił swą propozycję na kilka godzin przed upływem ultimatum, postawionego przedwczoraj przez rząd macedoński. Grożąc wznowieniem ofensywy, władze w Skopje zażądały by albańscy separatyści do wczoraj do północy wycofali się z zajmowanych pozycji wokół Tetova lub złożyli broń. Wiadomo było, że Albańczycy odrzucą macedońskie ultimatum albo będą próbowali wynegocjować swoje warunki. Większość partyzantów, żołnierzy doświadczonych, świetnie uzbrojonych i potrafiących walczyć z silniejszym przeciwnikiem od początku zapowiadała, że nie przerwie ataków, dopóki nie wywalczy należnych według partyzantów przywilejów dla albańskiej mniejszości w Macedonii. Walki o Tetovo są na Bałkanach bardzo uważnie obserwowane. Jeżeli macedońskie siły bezpieczeństwa nie zepchną ekstremistów ze wzgórz wokół miasta. Partyzanci zaczną prawdopodobnie ataki na kolejne macedońskie cele. Jeżeli wojska rządowe odniosą sukces, sytuacja może zostać opanowana. Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła ataki albańskich ekstremistów na terytoria macedońskie. Jednocześnie wezwała albańskie organizacje polityczne i ich przywódców do odcięcia się od tych działań. W opublikowanej rezolucji Organizacja Narodów Zjednoczonych zażądała od zaangażowanych w walkę przeciw Macedonii Albańczyków złożenia broni i powrotu do Kosowa.

Przebywający w Skopje rosyjski minister spraw zagranicznych Igor Iwanow zarzucił wczoraj Zachodowi, że tolerując albańskich rebeliantów przyczynił się do wybuchu konfliktu w Macedonii. W czasie rozmów z macedońskimi politykami Iwanow wzywał do rozwiązania sporu metodami politycznymi. "Najważniejsze są polityczne i dyplomatyczne środki, dzięki którym uda się rozstrzygnąć nie tylko obecny kryzys, ale stworzyć solidną podstawę dla długotrwałego pokoju na Bałkanach" - mówił Iwanow. W związku z napiętą sytuacją w tym rejonie Bałkanów, dowództwo NATO zażądało od członków sojuszu o wysłanie do Kosowa dodatkowych żołnierzy. Polska jest gotowa wysłać na Bałkany kilkuset żołnierzy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie. Jednostka ta , jest w tak zwanym odwodzie strategicznym KFOR-u, ale decyzję o ich wyjeździe zatwierdzić musi rząd, a potem prezydent.

foto EPA

03:45