Pensje urzędników mimo kłopotów budżetu rosną jak na drożdżach - ocenia "Rzeczpospolita". Premier zabrał pieniądze najwyższym urzędnikom i parlamentarzystom, ale na wzrost wynagrodzeń pracowników tzw. świętych krów, tj państwowych instytucji, które same ustalają sobie limit wydatków, nie ma wpływu.

Od początku roku, gdy firmy ostro zaciskają pasa i tną wypłaty dla pracowników, Instytut Pamięci Narodowej, Najwyższa Izba Kontroli czy Sąd Najwyższy podniosły już pensje o ok. 4 proc. Choć średnio na osobę było to niespełna 200 zł miesięcznie, jednak w skali całego budżetu podwyżki miały pochłonąć prawie 2,4 mld zł. Tylko część z tej kwoty udało się uratować - nie wydano np. około 215 mln zł na wyższe pensje dla parlamentarzystów.

Jak podkreśla „Rzeczpospolita”, w skali całej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na podwyżki trzeba zapewnić kwotę 273 mln zł. Blisko dwa razy tyle pochłoną wyższe pensje w Sądzie Najwyższym, nie inaczej będzie w pozostałych instytucjach państwowych.