Władze SLD, zgodnie z prośbą podkarpackiego zarządu Sojuszu, rozwiązały przemyskie struktury. Rzeszowska rada SLD nie mogła poradzić sobie z narastającym od lat konfliktem wśród przemyskich działaczy. Spór zaostrzył się przy okazji wyboru kandydatów do fotela prezydenta miasta z ramienia lewicy. Teraz kłopoty koalicjanta wykorzystuje Unia Pracy.

Skonfliktowanych działaczy rozwiązanej przemyskiej organizacji na razie ominęły kary. Władze Sojuszu zajęły się tylko problemami w strukturze partii. Podkarpacki zarząd musi bowiem zdążyć z listami kandydatów przed październikowymi wyborami.

Partyjne zawirowania w SLD wykorzystała koalicyjna Unia Pracy, forsując swoją kandydatkę na prezydenta Przemyśla. Jej szanse w rzeszowskiej centrali szacuje się na 50 proc.

SLD poszukuje swojego kandydata i jednocześnie odbudowuje swoje struktury. Jak mówi szef rady wojewódzkiej SLD Krzysztof Martens: Partia powinna być kilkudziesięcioosobowa, a nie tak rozdmuchana jak była – 400-osobowa. Każdą kandydaturę dokładnie więc prześwietli pełnomocnik ds. tworzenia nowego SLD. Według Martensa do partii nie wejdą osoby, które były stronami konfliktu.

Foto: Archiwum RMF

17:15